niedziela, 22 stycznia 2012

Sos sojowy - najsłynniejszy smak Azji

 babuni-blog49
Jest jedną z najważniejszych przypraw kuchni Dalekiego Wschodu. Jego wspaniały aromat i niezwykły smak coraz częściej doceniają także kuchnie europejskie.

Sos sojowy wytwarzany był w Chinach już ponad 2500 lat temu. Z czasem stał się znany w całej Azji Wschodniej, a obecnie jej mieszkańcy nie wyobrażają sobie posiłku bez kilku łyżek tej aromatycznej przyprawy.


Sos sojowy produkowany jest z ziaren soi i prażonych ziaren ryżu (ewentualnie pszenicy lub jęczmienia), z dodatkiem drożdży, wody i soli. Ziarna soi są mielone i gotowane z prażonym ryżem albo pokruszoną pszenicą. Po dodaniu reszty składników, sos poddawany jest fermentacji w słonej wodzie morskiej. Fermentacja może trwać od sześciu miesięcy do nawet dwóch lat.

W jej wyniku powstaje ciemny, aromatyczny płyn, z którego po przefiltrowaniu otrzymuje się sos sojowy. Jednak w ten sposób wytwarza się obecnie nieduży procent sosu sojowego. Metoda znacznie przyspieszająca jego produkcję polega na zmieszaniu wody, soli, białka suszonych warzyw i środków koloryzujących. Trwa raptem 3 dni. Obecnie większość sosów zawiera także niewielką domieszkę alkoholu, który chroni go przed zepsuciem.

Jest wiele odmian sosu sojowego - różnią się one smakiem, konsystencją i kolorem. Tak np. chiński sos sojowy jest gęsty i słony, japoński bardzo rzadki i mniej słony (nie zawiera żadnych konserwantów), indonezyjski zaś jest gęsty i słodki.

W sklepie najczęściej kupimy ciemny sos sojowy, rzadziej jasny. 
Każdy rodzaj powinien mieć  przyjemny, mocny aromat, być klarowny, półprzezroczysty. Ciemny sos ma bogaty, intensywny smak i po dodaniu dość silnie barwi potrawy. Przyprawione nim dania mają charakterystyczny, zdecydowany smak i aromat. 
Ciemny sos świetnie smakuje z mięsami, rybami, warzywami (najlepiej pieczonymi i duszonymi). Można go także stosować do zup i marynat.

Jasny sos sojowy jest bardziej delikatny w smaku. Dodaje się go do potraw smażonych (drobiowych i warzywnych) i zup, przyprawia się nim ryby. Pamiętaj ! - sos sojowy dodaje się zawsze pod koniec gotowania, by nie przypalić dania. Przechowuje się go w ciemnym, suchym miejscu (sosy japońskie) w lodówce. 

Czy wiesz, że ... łyżka sosu sojowego ma tylko 15 kalorii. Zawiera 960 mg sodu, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi dzienna dawka.                           

26 komentarzy:

  1. sosy są smaczne lubię praktycznie sporo smaków:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko to dobrze, że smakowo wszystko Ci smakuje, bo wtedy można tworzyć różności ...
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  2. Grażynko kochana, używam sosu sojowego prawie na co dzień....ale nie wiedziałam (nie zastanawiałam się) o nim tylu ciekawostek. Dobrze, że jesteś i dzielisz się swoją wiedzą, dzięki Ci!!!! Pozdrawiam Cię cieplutko i zdrówka Ci życzę, bo mnie dzisiaj katar straszny złapał:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Graszo a mnie najbardziej cieszy to, jak ktoś z przyjemnością o tym czy o tamtym czyta. A dla mnie wszystko jest ciekawe, cały świat, tylko cholercia człowiek nie zawsze ma ten czas ... :(

      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
    2. Graszo, teraz to rozumiem te komentarzyki, to jest to !!! DZIĘKI !! Jeszcze tylko muszę porządek zrobić z tymi komentarzami stron i będzie gucio ...

      Usuń
    3. Brawo moja imienniczko!!! Teraz to się czuję ...jak u siebie!!! Grażuś, ten styl wpisywania komentarzy jest dobry, bo można odpisywać każdemu....z osobna a nie hurtem:))) Myślałam, że zależy od szablonu, ale nie i dobrze!!!! Pozdrawiam i buziaki ślę!!!!

      Usuń
    4. No właśnie Grażynko, o to mi chodziło żebym mogła sobie normalnie z czytelnikami, znajomymi i przyjaciółmi rozmawiać. Żeby był porządek, no i teraz jest dzięki Tobie. Bardzo mnie to cieszy !
      Buźka.

      Usuń
  3. Miło mi,że u mnie zagościłaś!W mojej kuchni stosuję sos sojowy przeważnie do potraw chińskich.Dzięki za ciekawe wiadomości! Pozdrawiam, życząc miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko u Ciebie bardzo mi się podoba i postaram się jak najczęściej u Ciebie bywać. Bardzo interesują mnie takie różne robótki - serio. A wiesz, jeszcze Ci coś powiem, że na tym blogu to niewiele się dzieje, ale jeśli zajrzysz na mój blog pierworodny, babuni-blog49, to tam się dopiero dzieje - zapraszam.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  4. Chyba rok temu kupiłam jakiś sos sojowy, ale mi nie smakuje, więc sobie stoi na półce i chyba już nadaje się do wyrzucenia. Wolę dodać do smaku maggi, bo jest nieco podobna w smaku do sosu sojowego.
    Chyba bym umarła z głodu w Chinach czy Japonii, bo mam inny gust.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu musiałabyś najpierw zobaczyć do kiedy ten sos jest ważny, ale skoro za nim nie przepadasz, to właściwie nie ma większego znaczenia, bo i tak go wyrzucisz prędzej czy później. Ja też nieraz nakupuję czegoś, potrzebne, niepotrzebne, ale jest apotem termin mija i trzeba to wyrzucić. Jednym słowem musisz siedzieć w domu a nie wojażować po Chinach czy Japonii, no chyba że zaopatrzysz się w swojskie jedzenie.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  5. Witam
    Tam, gdzie smacznie, to się pojawiam :)
    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano, przecież nie może być inaczej ... :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. JaGuś, właśnie dzisiaj go wyrzuciłam, bo był przeterminowany, a do sosu dodałam maggi. Kiedyś jadłam w restauracji w Karpaczu pieczeń w sosie z maggi i bardzo mi posmakował. Nawet lubię gołąbki polewać tą przyprawą, bo z sosem sojowym mi nie smakowały.
    Aha, ten mój sos był japoński.
    Uściski wieczorne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm ... japoński sos sojowy, jak już napisałam - jest najlepszym sosem sojowym, bo nie zawiera konserwantów. No ale nie każdy musi je lubić. Powiem Ci, że mój mąż dodał kiedyś maggi do bigosu, i naprawdę był pyszny. Maggi ja też lubię dodawać do wszelkich prawie potraw.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Mam ciemny sos sojowy. zabarwia sos i jest bardzo słony trzeba bardzo uważać. Maggi także czasem używam. Lubię przyprawy typu kuchcik wtedy kiedy potrzebuje trochę więcej smaku w potrawie, a wiadomo że teraz dobre produkty kupić które by naprawdę smakowały naturalnym zdecydowanym smakiem to rzadkość wszystko sztucznie wyhodowane czy to mięso albo owoce.Uleczka

      Usuń
    3. Masz rację Uleczko, że teraz te produkty żywnościowe, które są wytwarzane - to wołają o pomstę do nieba ! Wszystko to jest sztuczne, na konserwantach a do tego jeszcze i klonowane. trują nas z każdej strony. Chyba trzeba będzie mi na stare lata założyć: fermę kur, hodowlę świń i z 5 ha. działki ... :))
      Tylko gorsza sprawa, bo kto by to wszystko obrządzał ?
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
    4. Więcej smaku w potrawie? Przecież Maggi, Kucharek czy inne tego typu świństwa to głównie glutaminian sodu - substancja wzmacniająca smak i zapach. Nawet jak karton tym się doprawi, to będzie smakował super. Zastanówmy się, po co to się pakuje prawie wszędzie? Można ugotować aromatyczną zupę bez tego, potrzeba jednak więcej warzyw, ziół... a tak jest taniej - można konsumenta oszukać. I to ma być zdrowe?

      "Znajdziemy tam natomiast wodę, sól, glutaminian sodu, ocet, ekstrakt drożdżowy oraz wiele wzmacniaczy smaku – tłumaczy Lucyna Pięta, dietetyk z Centrum Naturhouse w Jaworznie.

      Wśród tych dodatków znajduje się m.in. E635. To rybonukleotyd disodowy, który ma znacznie silniejsze działanie niż glutaminian sodu. Choć Unia Europejska dopuszcza jego stosowanie, nie brakuje opinii, że ten wzmacniacz smaku może wywoływać lub pogłębiać astmę, nadpobudliwość, zmiany nastroju, problemy z nerkami, swędzące wysypki skórne. Powinny go unikać osoby uczulone na aspirynę i dzieci przed 12 rokiem życia.

      Najwięcej kontrowersji budzi jednak glutaminian sodu. Według niektórych badań MSG (skrót od angielskiej nazwy – monosodium glutamate) spożywany w zwiększonych dawkach może wywoływać uszkodzenia komórek mózgowych. Sugeruje się, że substancja wpływa na przypadłości neurodegeneracyjne, takie jak choroba Alzheimera, Parkinsona i Huntingdona. Co więcej, niektóre badania wykazały, że glutaminian sodu wywołuje niekorzystne objawy fizjologiczne, takie jak drętwienie, osłabienie i palpitację.

      Przyprawy w płynie zawierają też znaczne ilości soli, która spożywana w nadmiernych ilościach może prowadzić do wystąpienia nadciśnienia tętniczego, a nawet raka żołądka."
      http://kuchnia.wp.pl/zyj-zdrowo/health/1448/1/10/przyprawy-w-plynie-sama-chemia-.html

      Usuń
  7. jestem Ja-Go otwarty na wszystkie smaki i bardzo często używam tego dostępnego u nas sosu sojowego zamiast maggi.
    buzinki

    OdpowiedzUsuń
  8. No i dobrze Klaterku, żeś na wszystko otwarty - chodzi mi o potrawy i przyprawy, oczywiście,
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozejrzyj się dookoła
    jaki piękny mamy dzień
    Jak wszystko w koło woła
    I pozdrawia Ci긦¸¸¦¸
    "Świeci słonko znów na niebie
    świeci dla mnie i dla Ciebie
    Niesie radość, na to liczę,
    więc Miłego Dnia Ci życzę."

    czasami oni błędy mają też nie mogę czasami dać do obserwacji

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet byle jaka zupa od razu zyskuje na smaku po dodaniu maggi. Może tak samo byłoby po dodaniu sosu sojowego, ale nie próbowałam.
    Mroźne uściski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Choć za oknem mróz już jest,
    okna szronem pomalować chce,
    wiatr w kominie dmucha i
    zaraz będzie zawierucha.
    To nie trwożę bardzo się
    i pozdrawiam Ciebie też.

    Cały ten świat komputerowo-internetowy, chyba im zakręcił się.

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu ale sos sojowy jest o wiele droższy od maggi a jeszcze ten japoński, więc po co przepłacać. Co innego gdy robimy jakieś potrawy azjatyckie, to już maggi nam nie pomoże.

    Serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. droga moja JAGO coś chyba usunęło cię z obserwacji mojego bloga bo cię kobitko nie widzę tam pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Agatuszko bo Ty mnie po prostu nie zauważyłaś. Nie ma tam mojego zdjęcia, tylko taka animowana kuchareczka w różowym fartuszku, podpisana - marylkadan i jestem prawie na samym początku (teraz to końcu). Zobacz, a sama mnie zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń

Super, że tu jesteście - bardzo mnie to cieszy, a serce me - wyskoczyć chce! Z radości - oczywiście :)

Sposób komentowania:
Wybrać-Nazwa Adres URL
Wpisać nazwę w pierwszym okienku
Adres URL w drugim - czyli adres bloga.
Anonimowi- nazwę proszę pisać w komentarzu.