MUSZTARDY - Kiedyś można było kupić tylko jedną, stołową (na pewno co niektórzy z Was pamiętają, jak to kiedyś bywało, niekoniecznie tylko z musztardą, ale było minęło - no nie wiem czy tak minęło! Co z tego, że teraz wszystkiego mamy w brud w sklepach, ale nie każdego na to stać.) Teraz wybór jest ogromny: są musztardy łagodne i ostre, naturalne i aromatyczne. Ta różnorodność pozwala na szerokie ich zastosowanie i wykorzystanie.
Powstała w starożytnym Rzymie na początku naszej ery i od początku uznano ją za przyprawę o wartościach leczniczych (łagodzi bóle reumatyczne, pobudza trawienie tłuszczu, działa antybakteryjnie oraz obniża ciśnienie krwi).
Głównym składnikiem musztardy jak wiemy jest gorczyca. Od jej gatunku zależy ostrość musztardy. Z czarnej i brunatnej robi się ostre, z białej łagodne musztardy. Wersje smakowe powstają przez dodanie białego wina, miodu, przypraw ziołowo-korzennych, całych ziaren gorczycy czy zielonego pieprzu. Jedne musztardy są świetne do mięs podawanych na zimno, inne do dań gorących.
Tłuste ryby warto podawać z łagodną musztardą, która w odróżnieniu od ostrej wydobywa, a nie zabija ich delikatny smak. Chude ryby i owoce morza także podaje się z dodatkiem musztardy delikatnej i w niewielkiej ilości, by nie zdominowały potrawy. Surowe mięso (zwłaszcza wołowe, dziczyznę) można przed upieczeniem panierować w musztardzie. Będzie smaczniejsze i bardziej soczyste. Z kolei warzywa mniej wyraziste w smaku lub mdłe wymagają musztard dość ostrych, podobnie jak jajka.
Musztarda jest częstym dodatkiem do takich sosów, jak winegret, majonezowego, sosów na bazie białego sera i jogurtu. Oliwa i produkty mleczne są łagodne, dlatego należy użyć dość ostrej musztardy. Sosy gorące również przyprawia się musztardą. Dobrze jest dodawać do nich ostrzejszą, o zdecydowanym smaku, ponieważ podczas gotowania musztarda łagodnieje. Olejki eteryczne, zawarte w musztardzie, nie wyparują, jeżeli dodamy ją do sosu na końcu i już nie będziemy zagotowywać.
Tak się dzisiaj rozpisałam, że nawet wena do mnie zastukała.
Więc ułożyłam wraz z nią wnet, krótki "poemat" ten. :)
Ach, musztardo ma, słodyczy z goryczą mieszana.
Chcę ja dzisiaj użyć cię, by poprawić - smak potrawy mej.
jak byłam mała to z siostrą wykradałyśmy musztardę z lodówki, chowałyśmy się w sypialni rodziców i wyżerałyśmy cały słoiczek :D a teraz wolę inne wynalazki np. sos słodko - pikantny tao tao (rewelacja!!!), ale co jakiś czas musztarda wraca :)
OdpowiedzUsuńps. no co ty Jago - ja obrazić się na Ciebie?? :P obiektywnie wiem, że na tą cholerna wykładzinę nie ma mocnych :D
Powiem Ci moja droga, że ja kiedyś też łyżeczką sobie musztardę zajadałam i uwielbiałam ją tak jeść. Teraz i owszem lubię ją, ale łyżeczkami już nie jadam :)) A sos tao-tao jest super, ja tylko od czasu do czasu go jadam (zgaga mnie od niego piecze), a właściwie już teraz to prawie wcale ...
UsuńOj jak się cieszę, że wszystko jest Oki! - nie ma mocnych :)
A wiesz oglądałam tę Twoją fotkę w profilu, i miałam zagadkę nie lada, co też na niej jest ? Może to nasiona nasturcji, tak jakoś wyglądem mi je przypominają. No i jak dobrze wydedukowałam ?
Pozdrawiam serdecznie.