Dzisiaj mam dla Was do zrobienia pyszne racuszki z dyni, a wczoraj napisałam tu: Dynia i co nieco o niej
Przygotowując dynię do tych racuszków można ją zetrzeć na tarce lub ugotować, tak jak już wcześniej pisałam tu: Dynia na zupę
Tak przygotowana dynia na zupę, niekoniecznie zawsze musi być li tylko na zupę, ale można z tej "paćki" zrobić różne racuszki, placuszki.
Przygotowując dynię do tych racuszków można ją zetrzeć na tarce lub ugotować, tak jak już wcześniej pisałam tu: Dynia na zupę
Tak przygotowana dynia na zupę, niekoniecznie zawsze musi być li tylko na zupę, ale można z tej "paćki" zrobić różne racuszki, placuszki.
Racuszki z dyni
Składniki:
- 30 dag dyni,
- 2 jajka,
- 2 szklanki mąki,
- 50 dag kefiru (najlepsze jest kwaśne mleko ale skąd je dzisiaj wziąć, chyba, że ... zrobimy sami),
- 1 łyżka masła,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 3 kwaskowe jabłka,
- olej do smażenia,
- sól, cukier do smaku,
- żurawina w słoiczku i liście sałaty do dekoracji.
Przygotowanie:
Dynię obrać z twardej skórki, usunąć "wnętrzności" wraz z pestkami. Miąższ zetrzeć na tarce o dużych oczach, można także pociąć ją na kawałki i zagotować, zrobić z niej paćkę i dopiero taką dodać do ciasta.
Oddzielić żółtka od białek. Masło utrzeć z żółtkami, połączyć z kefirem i dynią. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli i dodać do ciasta. Delikatnie mieszać, stopniowo dodając przesianą mąkę wraz z proszkiem do pieczenia. Na koniec doprawić wszystko odrobiną soli. Można także dodać troszku cukru dla poprawienia smaku.
Jabłka umyć, obrać, usunąć gniazda nasienne i pokroić w cienkie plasterki i wrzucić do ciasta. I raz jeszcze wszystko wymieszać. Teraz możecie ciasto spróbować i jeśli wyda się za mało smakowite, dodać jeszcze składników smakowych.
Na patelni rozgrzać oleju na tyle, aby racuchy były w nim co najmniej do połowy zanurzone. Smażyć z obu stron na małym ogniu na złotobrązowy kolor.
Ostatnie jabłko umyć i wraz ze skórką pokroić na cienkie plasterki. Placuszki wyłożyć na talerz, kłaść na każdym racuszku łyżeczkę żurawiny ze słoika. Ozdobić sałatą i plastrami jabłka.
A jak zrobić kwaśne mleko (oto jest pytanie?) napisałam tu: Pij mleko, będziesz duży, pij mleko zsiadłe, będziesz jeszcze większy
Życzę smacznego ...
A jak zrobić kwaśne mleko (oto jest pytanie?) napisałam tu: Pij mleko, będziesz duży, pij mleko zsiadłe, będziesz jeszcze większy
Życzę smacznego ...
Pięknie wyglądają te racuszki :) Marylko, wykazujesz nie tylko kunszt w gotowaniu, ale i w ozdabianu i przedstawianiu potraw. Nie zrobie teraz racuszków, bo nie mam dyni, ale wszystko zapisałam . Buziaczki ślę :)))
OdpowiedzUsuńPięknie, pięknie, a jak smakują to nie będę mówiła ... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Racuchy smakowicie się prezentują. Czytam i głodnieję z każdą chwilą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI oto chodzi, o to chodzi moja droga ... :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
niestety tylko oko nacieszam... Kupić chciała bym. Ale chyba niestety nie pozwolę sobie na nią.... z wielkim bólem serca....
OdpowiedzUsuńA dlaczego niestety i nie pozwolisz sobie na nią ... hmmm?
UsuńPozdrawiam serdecznie.
pies jest decyzją na conajmniej 10 lat jak nei kilkanaście. Ja niestety nie mam unormowanych pewnych spraw.... po za tym musiałabym zrezygnować z hoteliku (stały gość imieniem "Rodo" vel "smrodo" nie akceptuje innych psów...
UsuńAle marzę o tej chwili, gdy w końcu... pojadę po swojego własnego psa, którego będę pieścić i kochać... swoje to zaswsze swoje
Masz rację moja droga, że aby mieć psa, trzeba mu troszku poświęcić swojego czasu. To nie ma tak, że weźmie się psa a potem on sam się prowadzi. Wiem to, bo też miałam psa ...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Czyli racuszki nie tylko moga być z jabłuszkami. Pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńAndante dynia też jest doskonała na racuszki, placuszki a nawet ciasto z niej też jest pyszne. Tak w ogóle to dynia jest wszechstronna.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Jak ja lubię racuszki :-)
OdpowiedzUsuńChyba na przyszły rok posadzę dynię na działce...
Koniecznie moja droga posadź ją, toż to samo zdrowie.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wow, a pumpkin delight for the Halloween! I love donuts and I think this is worth a try. Thank you! :)
OdpowiedzUsuńDynia Na Halloween dla zabawy, a dla brzuszka niech będą te pyszne racuszki. I będzie i wilk syty i owca cała... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
JaGuś, z ogromną przyjemnością przeczytałam post o racuszkach, bo je uwielbiam, ale co z tego, skoro nie wolno mi ich jeść.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Wielka szkoda Aniu, że nie możesz ich jeść. Wiem, że gdybyś mogła to zaraz byś je zrobiła ... :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Aha, zaloguj się na swój blog na Onecie i zobacz, czy po prawej strony u góry nie masz na zielono napisane: "ulepsz bloga". Ja już mam ten napis, ale na razie w niego nie klikam, bo nie jestem gotowa na przenosiny.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Tak Aniu już byłam na Onecie i jest napis "ulepsz bloga", jednakże na razie też nie mam ochoty robić z tym cokolwiek. A zresztą tu mi jest bardzo dobrze. Później może nad tym pomyślę:)
UsuńDzięki za informację.
Pozdrawiam serdecznie.
Nigdy nie robiłam placuszków z dyni, a mogą być dobre. Oj, trzeba spróbować. Na straganach widuje przepiękne dynie, bo to na nie sezon. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jeden przepis na racuszki inne z dyni i napiszę o nich jak je zrobię. A spróbować nigdy nie zaszkodzi.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj
OdpowiedzUsuńDynię uwielbiam, ale raczej na ostro.
Smacznie pozdrawiam :)
Są różne smaki i smaczki, a dynię to można i tak i tak zrobić...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
jak już pisałam moja dynia "przerosła wszelkie oczekiwania". nic z niej nie będzie. zupy z dyni nie lubię, nie potrafię powiedzieć czemu, lubię w occie.a placuszki, hmmmm, mogą być niezłe. pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńA ja zupę z dyni lubię, taką z mlekiem i lanymi kluseczkami ... pychotka. Szkoda, że Ci ta dynia niewyrosła ale może za rok Ci wyrośnie. Ja z kolei wolę dynię a la coś tam, ale moja mama lubi w occie więc jej zawsze zrobię.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witam
OdpowiedzUsuńChciałbym odświeżyć temat nalewki tybetańskiej. Należałem do dzieci chorowitych podatnych na zakażenia i często przeziębiających się. Katar i kaszel kończyły się tzw. wtedy zapaleniem płuc. Ponieważ antybiotyki były jeszcze w powijakach (tylko zastrzyki) i drogie, to babcia i mama stosowały kurację domową. Do kubka zagotowanego mleka wrzucano min. 3 a nawet 10 posiekanych ząbków czosnku dodawano po łyżeczce miodu oraz masła i należało to możliwie szybko wypić małymi łyczkami. Dalej środki napotne oraz bańki. Po trzech dniach góra siedmiu szło się na sanki. Dwadzieścia lat później zaczęła się moja przygoda z żeglarstwem morskim. Przy uzgadnianiu listy załogi jachtu większość kapitanów zadawała sakramentalne pytanie:"kto nie lubi czosnku"? Jeśli zgłaszała się taka osoba to odpowiedź brzmiała:"albo polubisz albo oddajesz koję". Czosnek stanowił podstawową przyprawę, surówkę (inne to konserwy octowe) oraz lekarstwo. Przeciętne spożycie wynosiło od pół do całej główki dziennie na twarz. Bywały sytuacje, że celnicy lub wopiści w czasie odpraw wyjścia czy też wejścia do portu zatrzymywali się na deku nie mogąc wejść do mesy. Taki był chuch. Ale na Bałtyku czy Północnym zdarzały się nawet w lipcu noce, kiedy trzeba było pod ubranie i sztormiak założyć ciepłą bieliznę.
I tu mam pytanie: jak zasadna jest zabawa w odmierzanie kropli od jednej do piętnastu czy osiemnastu następnie schodzenie do jednej w porównaniu do dawek jakie były moim udziałem?
Pozdrawiam Andrzej (kresowiak)
Witam.
UsuńAndrzeju dziękuję za ciekawy fragment z życia Twego. Wiadomą wszak sprawą jest, że czosnek na zdrowie najlepszym jest. Ja bardzo lubię czosnek zajadać na chlebku z masełkiem, tylko później gorzej z tym oddechem, ale co się nie robi dla zdrowia, no nie!
A jeśli chodzi o tę nalewkę tybetańską, hmm ... to sama nie wiem dlaczego tak ważne jest takie odmierzanie tych kropelek. Ale tak już ustalili chyba mnisi tybetańscy i chyba tak musi być:) A to mi zabiłeś ćwieka ... :)
Pozdrawiam serdecznie.
Miło było przeczytać odpowiedź. W międzyczasie trochę poszperałem więcej na temat tej "nalewki". Doszedłem do wniosku, że rozpoczynając kurację większość z nas musi przyzwyczaić swój organizm do czosnku. Na jachtach były to dawki uderzeniowe. Jestem w piątym czy szóstym dniu już dawki 3 x 25 i otoczenie teraz nie awanturuje odnośnie zapachu w przeciwieństwie do konsumpcji bezpośredniej, czy to w surówkach (wykorzystałem cały odpad z produkcji nalewki) czy też z chlebkiem ze słoninką w ostrej papryce i soli.
UsuńGratuluję przepisów i pozdrawiam Kresowiak Andrzej T.
Ja też się cieszę, że zawitałeś tu z powrotem i zapraszam cały czas. No to już zagadkę mamy rozwiązaną co do odmierzania tych kropelek ... dzięki Tobie.
UsuńWiesz Andrzeju chcę zwabić tu jak najwięcej czytelników i po mału mi się to udaje ... :)
Pozdrawiam serdecznie.
Moja mam robiła takie placuszki, a ja nie, bo za dużo babrania. Natomiast uwielbiam dynię w zalewie octowej. Potrafię oprzątnąć zawartość słoika na jedno posiedzenie. W tym roku nie ma dyni, ale na przyszły dopilnuję posadzić w dobry miejscu, może urośnie. Pozdrawiam, Marylko
OdpowiedzUsuńTo ja tak mam z dynią na słodko zrobioną a la pomarańcz. Też mam ją na jedno posiedzenie. Dynia to też ma chyba swoje wymagania co do gleby i nie wszędzie chce rosnąć.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Placuszki palce lizac - tak mysle. A mnie ostatnio do zup bardzo ciagnie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
W takim razie o zupie też muszę napisać ... kiedyś :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo smakowicie wyglądaja racuszki z dyni robię podobne są wspaniałe a udekorowane pięknie konfiturą porzeczkowa zapraszam na bloga
OdpowiedzUsuńWandziu dodatek do nich jakiejkolwiek konfitury daje wspaniały efekt nie tylko smakowy...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zajrzałam na chwilę a tu takie smakowite racuszki, chętnie spróbuję ten przepis bo właśnie mam ochotę dziś na jakąś taką "przegryzkę" :)))Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńkasia
notatnikkulinarny.blogspot.com
Kasi a ja bardzo lubię takie chwile u Ciebie ... :)
UsuńA "przegryzka" ta na pewno Ci zasmakuje.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za racuszki z dyni! I smaczna fotografia. na blog forum był właśnie kurs fotografii kulinarnej. Tak mnie tam ciągnie, że najpierw napisałem RACUSZKI Z GDYNI:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Vojtek
hihihi, a mogą być też i te RACUSZKI Z GDYNI ... czemu nie:)
UsuńMuszę tam zajrzeć na ten kurs fotografii kulinarnej - dzięki!
Pozdrawiam serdecznie.
I аm rеally impгessed wіth your writing talents аnd also
OdpowiedzUsuńwith the format to your weblog. Ιs thаt this a paiԁ subject
mаtter οг ԁid you cuѕtomize іt yourself?
Anyway ѕtay up thе nice quality writing, it's uncommon to peer a great weblog like this one today..
Here is my weblog : Noni
Zrobiłam racuszki wg Twojego przepisu. Są pyszne.
OdpowiedzUsuńRozpływają się w ustach.
Jak dobrze, ze mam zamrożoną dynię. Będą przysmaki w zimie.
Życzę Ci miłej niedzieli.
No i super moja droga, cieszę się, że smakowały!!
UsuńKiedyś dostałam od sąsiadki z ulicy, przepis na racuszki z dyni z bazylią i ziemniakami, również były pyszne, ino gdzieś ten przepis mi się zapodział. Jednakże jak tylko go znajdę to zaraz i napiszę.
Ja też mrożę dynię i potem mam jak znalazł na zrobienie różnych pyszności z niej.
Pozdrawiam serdecznie.