" Pana Boga chwalę,
w czarta nie wierzę,
trzymam prawo,'nie znam króla,
bom szlachcic
przez głos wolny"
- tak sobie ongiś wysublimował
Karol Radziwiłł
"Panie Kochanku"
W poprzedniej notce (tu: Karol Radziwiłł "Panie Kochanku" (cz. I)),
przedstawiłam „Panie kochanku” jako jednego z największych warchołów i
okrutników, jakie ówczesne czasy widziały. Jednak nie do końca był taki
bezduszny. Postaram teraz, przedstawić jego osobę w lepszym świetle niż w poprzedniej notce.
Ojciec Michał Radziwiłł "Rybeńko" nie zaniedbywał starań o majątek, porządkując swe dobra. Pozostawił więc po sobie bajeczną fortunę, nie dziw więc, że jego syn Karol Radziwiłł mógł pozwolić sobie na na wielką rozrzutność i dokazywanie.
„Panie Kochanku” za życia cieszył się wielką popularnością, zwłaszcza wśród zubożałej szlachty, a dziś jest przedstawiany jako symbol swojej epoki. Był również pierwowzorem postaci stolnika Horeszki z „Pana Tadeusza – Adama Mickiewicza, a jego nazwisko pada w ks. XI gdy przyjmował w Nieświeżu króla Stanisława.
Książę Radziwiłł piastował podczas swego życia
wiele funkcji państwowych w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Był
miecznikiem Wielkiego Księstwa Litewskiego. wojewodą wileńskim. Po przegranej pod
Słonimiem bitwie z Rosjanami, skazany na banicję. Po ślubowaniu
wierności królowi Stanisławowi Poniatowskiemu, wrócił do kraju i
wszystko co utracił, zostało mu przywrócone. Otrzymał stanowisko
państwowe marszałka generalnego konfederacji barskiej. Nie należy
jeszcze zapominać, że był on prekursorem polskiego szkolnictwa
morskiego, założył on Szkołę Majtków w Nieświeżu. 3 sierpnia 1757 został
odznaczony Orderem Białego Orła.
” Ja żyję po Radziwiłłowsku, a król jak chce „
- Książę Karol Radziwiłł
Pewnego razu, by olśnić króla Stanisława Augusta, którego zresztą serdecznie nie lubił, a także żeby zaświecić mu w oczy swoją zamożnością (król notorycznie cierpiał na brak gotówki), książę wydał dla niego iście królewską ucztę. Były fajerwerki, srebrna i złota zastawa, stoły ozdobione klejnotami, beczki ostryg (sprowadzono je brykami z Hamburga) i piramidy mięs. Podano barszcz i rosół, wołowinę z chrzanem, kaczki z kaparami, indyki z sosem migdałowym, kapłony z sardelami, cietrzewie z buraczkami, szczupaki w szafranie, karpie na miodzie, sielawy z goździkami, niedźwiedzie łapy w soku wiśniowym, pieczone jeże i sarnie podroby z pistacjami. Trudno było zliczyć wypitych setek butelek szampanów roznoszonych na tacach win starych i czegóż tam nie było jeszcze. Powiadano, że ta uczta kosztowała Radziwiłła, przeszło dwa miliony złotych. A była to ponoć już ostatnia uczta księcia Radziwiłła.
W Pamiątkach Seweryna Soplicy, znajdziemy też wspaniały opis księcia wojewody podczas sejmiku w Nowogródku. "Panie Kochanku" napotkawszy jakiegoś szlachcica w obdartej czapce na głowie, zdjął mu ją , na swoją głowę włożył – a dał mu swoją aksamitną. Potem książę dobrze pijany, zaczął się rozbierać, besztając szlachtę z dobrego serca. I tak jednemu dał pas złoty, mówiąc; „Darujec durniu”, drugiemu kontusz; „Na świnio”, a następnemu szpinkę brylantową; „Trzymaj ośle”, a innemu żupan; „Weź pacanie”.
I tak zostawszy w hajdawerach amarantowych i koszuli, siadł na wozie, na którym była ogromna beczka napełniona winem, on siadł na beczce, a wóz szlachta ciągnęła po ulicach Nowogródka. Wóz co chwila zatrzymywał się, a kto chciał, nastawiał kielich lub garniec i książę odtykał czop od beczki, dzieląc zawartością jej.
W ten sposób książę był odprowadzon, aż do klasztoru, gdzie jeszcze na dziedzińcu dokazywał. Na koniec zrzuciwszy hajdawery i koszulę, kazał zlać się wodą. Czym się wytrzeźwiał od razu i poszedł do celi, gdzie podkurek zjadłszy i z ojcem Idzim pacierze
odmówiwszy, spać się położył.
” Gdy w 1787 roku zmarł Hieronim Radziwiłł, młodszy brat Karola, wyprawił mu wspaniały pogrzeb wraz z pogrzebem macochy swej. Świątynię pojezuicką w Nieświeżu obleczono karmazynowym aksamitem, którego użyto około 2000 łokci (… ). Po raz ostatni wystąpiły dawne Radziwiłłowskie zbroje, którymi okryta była warta przy wejściu do kościoła i w podziemiu z trumnami”. [1]
„Gdy książę odbywał w Nieświeżu żałobne nabożeństwa za dusze swoich rodziców i krewnych, przez cały tydzień odprawiano kilkaset mszy świętych – każdy ksiądz oprócz stołu i wszelkich wygód dostawał za msze, czytanie dukata, a za śpiewanie po 5 czerwonych złotych”. [1]
Reasumując, pomimo, że postać księcia była różnie oceniana przez historyków – ja czuję pewną dozę sympatii do tej postaci. Uważam ją za bardzo barwną postać. Był on typowym sarmatą, może nie był skarbnicą cnót, ale posiadał niemalże diabelską fantazję.
Źródła:Pamiątki S.Soplicy
[1] … Swawolna Kompanija
Wikipedia
Ojciec Michał Radziwiłł "Rybeńko" nie zaniedbywał starań o majątek, porządkując swe dobra. Pozostawił więc po sobie bajeczną fortunę, nie dziw więc, że jego syn Karol Radziwiłł mógł pozwolić sobie na na wielką rozrzutność i dokazywanie.
„Panie Kochanku” za życia cieszył się wielką popularnością, zwłaszcza wśród zubożałej szlachty, a dziś jest przedstawiany jako symbol swojej epoki. Był również pierwowzorem postaci stolnika Horeszki z „Pana Tadeusza – Adama Mickiewicza, a jego nazwisko pada w ks. XI gdy przyjmował w Nieświeżu króla Stanisława.
"Księga ta miała tytuł: Kucharz doskonały.
W niej spisane dokładnie wszystkie specyjały
Stołów polskich; podług niej Hrabia na Tęczynie
Dawał owe biesiady we włoskiej krainie,
Którym się Ojciec Święty Urban Ósmy dziwił;
Podług niej później Karol-Kochanku-Radziwiłł,
Gdy przyjmował w Nieświżu króla Stanisława,
Sprawił pamiętną ową ucztę, której sława
Dotąd żyje na Litwie we gminnej powieści".
” Ja żyję po Radziwiłłowsku, a król jak chce „
- Książę Karol Radziwiłł
Pewnego razu, by olśnić króla Stanisława Augusta, którego zresztą serdecznie nie lubił, a także żeby zaświecić mu w oczy swoją zamożnością (król notorycznie cierpiał na brak gotówki), książę wydał dla niego iście królewską ucztę. Były fajerwerki, srebrna i złota zastawa, stoły ozdobione klejnotami, beczki ostryg (sprowadzono je brykami z Hamburga) i piramidy mięs. Podano barszcz i rosół, wołowinę z chrzanem, kaczki z kaparami, indyki z sosem migdałowym, kapłony z sardelami, cietrzewie z buraczkami, szczupaki w szafranie, karpie na miodzie, sielawy z goździkami, niedźwiedzie łapy w soku wiśniowym, pieczone jeże i sarnie podroby z pistacjami. Trudno było zliczyć wypitych setek butelek szampanów roznoszonych na tacach win starych i czegóż tam nie było jeszcze. Powiadano, że ta uczta kosztowała Radziwiłła, przeszło dwa miliony złotych. A była to ponoć już ostatnia uczta księcia Radziwiłła.
W Pamiątkach Seweryna Soplicy, znajdziemy też wspaniały opis księcia wojewody podczas sejmiku w Nowogródku. "Panie Kochanku" napotkawszy jakiegoś szlachcica w obdartej czapce na głowie, zdjął mu ją , na swoją głowę włożył – a dał mu swoją aksamitną. Potem książę dobrze pijany, zaczął się rozbierać, besztając szlachtę z dobrego serca. I tak jednemu dał pas złoty, mówiąc; „Darujec durniu”, drugiemu kontusz; „Na świnio”, a następnemu szpinkę brylantową; „Trzymaj ośle”, a innemu żupan; „Weź pacanie”.
I tak zostawszy w hajdawerach amarantowych i koszuli, siadł na wozie, na którym była ogromna beczka napełniona winem, on siadł na beczce, a wóz szlachta ciągnęła po ulicach Nowogródka. Wóz co chwila zatrzymywał się, a kto chciał, nastawiał kielich lub garniec i książę odtykał czop od beczki, dzieląc zawartością jej.
W ten sposób książę był odprowadzon, aż do klasztoru, gdzie jeszcze na dziedzińcu dokazywał. Na koniec zrzuciwszy hajdawery i koszulę, kazał zlać się wodą. Czym się wytrzeźwiał od razu i poszedł do celi, gdzie podkurek zjadłszy i z ojcem Idzim pacierze
odmówiwszy, spać się położył.
” Gdy w 1787 roku zmarł Hieronim Radziwiłł, młodszy brat Karola, wyprawił mu wspaniały pogrzeb wraz z pogrzebem macochy swej. Świątynię pojezuicką w Nieświeżu obleczono karmazynowym aksamitem, którego użyto około 2000 łokci (… ). Po raz ostatni wystąpiły dawne Radziwiłłowskie zbroje, którymi okryta była warta przy wejściu do kościoła i w podziemiu z trumnami”. [1]
„Gdy książę odbywał w Nieświeżu żałobne nabożeństwa za dusze swoich rodziców i krewnych, przez cały tydzień odprawiano kilkaset mszy świętych – każdy ksiądz oprócz stołu i wszelkich wygód dostawał za msze, czytanie dukata, a za śpiewanie po 5 czerwonych złotych”. [1]
Reasumując, pomimo, że postać księcia była różnie oceniana przez historyków – ja czuję pewną dozę sympatii do tej postaci. Uważam ją za bardzo barwną postać. Był on typowym sarmatą, może nie był skarbnicą cnót, ale posiadał niemalże diabelską fantazję.
Źródła:Pamiątki S.Soplicy
[1] … Swawolna Kompanija
Wikipedia
Hmmm... zdanie "Otrzymał stanowisko państwowe marszałka generalnego konfederacji barskiej" cokolwiek jest chyba sensu pozbawionem. Pamiętać też upraszam, że "Pamiątki Soplicy" nie są memuarami, a powieścią nader udatnie epokę wystawiającą, aliści wiarygodności cokolwiek dyskusyjnej, bo Rzewuski w Munchauzenowskich zapałach nie na wiele bohaterowi swemu ustępował:)No i czegóż by nie rzec: może i sympatię obudzić potrafi, przecie przez takich żeśmy ojczyznę przetracili...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu, będę dalej broniła swego "Panie Kochanku" pod tym względem,ze nie tylko sam opływał w dostatku, ale także potrafił się nim dzielić z biedniejszymi. Dysputować też nie będę na tematy polityczne - historyczne, bo daleko mi do Waszmości. Ja jeno przedstawiłam go od tej strony, za którą ja go chwalę. A co do zdania "Otrzymał stanowisko państwowe marszałka generalnego konfederacji barskiej" to ja nie zawierzyłam testom z "Pamiątek Soplicy" ile Wikipedii, w której znalazłam owe słowa:
Usuń""W 1768 wystąpił przeciwko traktatowi gwarancyjnemu, mocą którego Rzeczpospolita stała się rosyjskim protektoratem, przyłączył się na emigracji do przywódców konfederacji barskiej".
O jejku, dopiero teraz zauważyłam, że tu pisze, iż był członkiem konfederacji barskiej, teraz pytanie, skąd ja to wzięłam, że piastował stanowisko marszałka generalnego tej konfederacji?! ... :)
Lepiej mi już pisać o nogach :))
Będę szukała oczywista, albo po prostu to zdanie wytrę gumką.
Chyba jednak wytrę gumką, bo wierzę Waszmości :)
Serdeczności zostawiam.
O to mi szło, że konfederaci to przecie buntownicy przeciw władzy legalnej, zatem trudnoż tu o posadzie prawić państwowej:) A że był Radziwiłł jednem z konfederacyi przywódców, temu nie przeczę i nawet rzekłbym, że zdumiewająco dobrze sobie w tejże roli poczynał, może nie tyle w polu, co w czymś, co dziś byśmy grą wywiadów zwali...:) O intrydze z fałszywą księżną Tarakanow żem ongi nawet był pisał na dawniejszem mem blogu...
Usuńhttp://wachmistrz.blog.onet.pl/O-ksieznej-Tarakanow,2,ID435534341,n
Kłaniam nisko:)
Jużem poprawiła Mości Wachmistrzu i za uwagę z serca dziękuję ślicznie. O awanturnicy też sobie poczytałam tak przy okazji Radziwiłła :)
UsuńSerdeczności zostawiam.
Cóż bogaty był , to mógł na wszystko sobie pozwolić...
OdpowiedzUsuńNo bo " kto nie ma miedzi, ten na tyłku siedzi" ... :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam po malej przerwie miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńOdwiedzam Cię moim moim drugim blogiem pozdrawiam
UsuńDziękuję i teraz to ja już wiem, które to Twoje blogi są ...
UsuńŚlicznie pozdrawiam.
Widac z Twojej opowiesci, ze cos zawsze mozna cos dobrego znalezc nawet w takim okrutniku...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Nie zawsze można znaleźć coś dobrego w czymś złym. Jednakże Karolka nie ma co tak zupełnie ganić i chciałam go pokazać też i od tej lepszej strony ...
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Uzupełniłam swoje wiadomości z historii. Niektóre zdarzenia zapamiętuje się na całe życie, tak jest z tą postacią Radziwiłła. Dobrze więc było poczytać u Ciebie, bo mieszkaliśmy 26km od Nowogródka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to wcale nie daleko od Nowogródka mieszkałaś. Miło mi, że przybliżyłam Ci troszku tę postać, która dla mnie jest bardzo ciekawą postacią ...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ród zacny i wielce historyczny przetrwał do naszych czasów. Szkoda że ja tylko moich pradziadków mam zadokumentowanych...
OdpowiedzUsuńCzyżbyś Ulu też była z Radziwiłłów ? Moje nazwisko to chyba pochodzi gdzieś tam z Litwy chyba, bo kończy się na "icz" jak Mickiewicz. Chociaż pewna nie jestem, a szukać nie szukałam.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
jak to się dzieje, że z lekcji historii, które były wieki temu, niektóre postacie zapamiętuje sie dość dobrze a o innych...kamień w wodę....pozdrawiam niedzielnie:)
OdpowiedzUsuńJeśli do kogoś poczujemy sympatię to zawsze dłużej go pamiętamy:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Witaj
OdpowiedzUsuńCiekawy rys historyczny, dziękuję :)
Pozdrawiam smacznie na miły tydzien :)
Dziękuję :)
UsuńSerdeczności zostawiam.
Zawsze znajdę u Ciebie coś co mnie zaskoczy. Z zainteresowaniem czytałam wasz a wymianę zdań z Wachmistrzem. Bardzo ciekawa notka jedna i druga.
OdpowiedzUsuńI to mnie bardzo cieszy :))
UsuńSerdeczności zostawiam.
Pal licho kim był, to już teraz tylko historia, ale jadło szanował i umiał się wystawić. Ot, sarmacka natura. Pozdrawiam, Ja-Go.
OdpowiedzUsuńJak mówi staropolskie powiedzenie - "postaw się, a zastaw się".
UsuńTylko, że on to akurat miał się z czego postawić.
Pozdrawiam serdecznie.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNo, to sobie część II przy kawce przeczytałam. Także wielce kształcącej rozmowie z panem Wachmistrzem się przysłuchałam.
Pozdrawiam serdecznie.
alEllo, bo przy imć Wachmistrzu to tylko historycznie dokształcić mi się trzeba, wszak on najlepiej na tym się zna. Historia ostatnimi czasy zaczęła mnie żywo interesować i dobrze, że imć Wachmistrz nad tym wszystkim pieczę trzyma... :))
UsuńA przy kawce najlepiej zawsze mi się też czyta :)
Pozdrawiam serdecznie.
U Ciebie jak zwykle coś dobrego do poczytania:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńkasia
notatnikkulinarny.blogspot.com
Kasiu i bardzo mnie cieszy ta Twoja opinia ...
UsuńBuźka!
Grażuś, świetnie mi się czytało i powiem Ci, że ten satrapa bardzo przypadł mi do serca....a zwłaszcza jego - jak piszesz - diabelska fantazja:))) Pozdrawiam serdecznie i dzięki za ten wpis!
OdpowiedzUsuńTo tak jak mi Grażuś przypadł ci on, pomimo jego wielu wad w postępkach swoich i tak go lubię ...
UsuńSerdeczności zostawiam.