Czy naprawdę niezwykłe ? A to się okaże !
Pomyślałam sobie, że może zainteresuję Was pisząc o potrawach dla nas niezwykłych... być może. Są takie kraje, gdzie te potrawy, o których chcę napisać, są rarytasami i są dla nich mniam, mniam A tak, np. nasz bigos może wydawać się im... bee, wszak to dla nich nic innego jak zepsuta, sfermentowana kapusta. Co kraj to obyczaj, co kraj to inny zwyczaj i na przykład dla nas te potrawy mogą wydać się nie do przyjęcia a nawet wywoływać obrzydzenie. Musimy jednak wziąć na nie poprawkę i nie zżymać się na nie, pamiętając o tym, że sztuka kulinarna jest dorobkiem całej ludzkości.
Niektóre z tych "rarytasów" spożywane są przez stosunkowo małe , zamknięte grupy społeczne i tak, np. brytyjscy cyganie cenią sobie bardzo wysoko mięso jeża, które w smaku przypomina znanego nam dobrze prosiaka. Po sprawieniu oblepiają go gliną i opiekają nad ogniem.
Dla rdzennej, ciemnoskórej ludzkości Australii wielkim przysmakiem są mrówki z gatunku melophorus inflatus. Mrówki te mogą zmagazynować w tylnej części odwłoka tyle miodu, że wygląda on jak wielkie grono. Tubylcy odgryzają odwłok, który ma słodko-kwaśny smak. Jak widać, nie jest to danie wymagające skomplikowanego przyrządzania.
Bardziej pracochłonna jest potrawa a mięsa pytona skalnego. Wprawdzie zdobycie tego 4-metrowego węża dusiciela bywa nieraz niebezpieczne ale wystarcza na ucztę dla całego szczepu. Z ogona kangura Australijczycy przyrządzają smaczny gulasz lub zupę. W głębi kontynentu spożywa się gotowane lub pieczone łapy tego zwierzęcia.
Mięso wielbłądzie natomiast zawsze cieszyło się popularnością wśród Arabów. Smakosze zachwycają się jednak tylko garbem i nogami młodego zwierzęcia. Garb przed pieczeniem przeważnie marynuje się, nogi zaś przyrządza się w podobny sposób jak nóżki cielęce i podaje z sosem winegret.
Szarańcza kojarzy nam się z klęską żywiołową. Nawiedzone przez nią pola w krótkim czasie przypominają pustynię. Szarańcza jednak to również pożywienie. Niektóre ludy spożywają te owady z dzikim miodem. Ci, którzy mieli możliwość spróbowania tej potrawy, twierdzą, że przypomina w smaku krewetki. Według przekazu biblijnego św, Jan Chrzciciel podczas swojej wędrówki przez pustynię, żywił się właśnie szarańczą. W dzisiejszych czasach, w niektórych rejonach Bliskiego Wschodu owady te spożywa się po usmażeniu w maśle z dodatkiem czosnku.
W dawnych czasach mistrzowie kuchni francuskiej nabijali czerwone grzebienie kogutów w ozdobne rożenka (attelets) i używali ich do upiększania wystawnych potraw. Grzebienie kogutów używane są i dzisiaj do dekorowania mięsnych potraw podawanych w wytwornych restauracjach, ale już bez misternych, pięknych rożenek. Grzebienie te nadziewane są też pasztetem z gęsich wątróbek z truflami lub piure z jarzyn, panieruje się je i smaży. Podawane są z opiekanymi pieczarkami, ułożone na kromkach bułki pszennej.
W starożytnym Rzymie hodowano ślimaki do celów kulinarnych. Do wielce poszukiwanych gatunków ślimaków jadalnych należą duże winniczki o pięknych, ozdobnych skorupkach lub gros Bourgogne, które żyją w liściach winorośli. Nasze polskie winniczki trafiają na francuskie stoły w postaci lubianej potrawy o nazwie escargots à la Bourguignonne, tj. w muszli z dodatkiem masła i pietruszki lub czosnku. Ślimaki podaje się na specjalnych talerzykach polane skwierczącym masłem czosnkowym.
W kuchni polskiej ślimaki występowały przynajmniej od XVI wieku jako import włoski. Spożywane były rzadko, a ich konsumpcja spotykała się z krytyką. Winniczki hodowali w Polsce franciszkanie i dominikanie, stanowiły one danie postne. Od XVII wieku stały się popularne na stołach arystokracji, przede wszystkim w wersji francuskiej. Potrawy ze ślimaków cechował charakterystyczny dla kuchni staropolskiej nadmiar pikantnych przypraw, a Jędrzej Kitowicz w opisie obyczajów napisał tak:
Światową karierę zrobiły żabie udka. Obecnie spożywane są nie tylko we Francji. Najsłynniejszym ośrodkiem obrotu żabimi udkami jest miejscowość Lucon we Francji. Udka oddziela się w całości powyżej mięśnia udowego, ściąga skórkę, wyrównuje i nakłuwa na drewniane rożenka. Tak przygotowane przez specjalistów z Lucon trafiają - poprzez sieć specjalnych sklepów - na stoły francuskich smakoszy lub po zamrożeniu są eksportowane.
A gdybyście przypadkowo zawitali do Francji i chcieli zjeść smaczne żabie udka, to według Pascala Brodnickiego znajdziecie je...
"Chanaz to niewielkie miasteczko, które jest często nazywane sabaudzką Wenecją, bo leży nad przepięknym jeziorem Bourget (które jest największym i najgłębszym jeziorem w całej Francji) i jest poprzecinane kanałami. A nad jednym z takich kanałów znajduje się świetna brasserie (jeśli nie wiecie, to wyjaśnię, że we Francji brasserie mówi się na takie codzienne, bezpretensjonalne, niedrogie restauracyjki), w której podają niesamowite żabie udka – panierowane i smażone na patelni. Takie żabie udka najlepiej jeść rękami, a w czasie jedzenia przepłukiwać dłonie wodą z cytryną (która zawsze znajduje się na stoliku obok talerza)."
=================================================================W kuchni polskiej ślimaki występowały przynajmniej od XVI wieku jako import włoski. Spożywane były rzadko, a ich konsumpcja spotykała się z krytyką. Winniczki hodowali w Polsce franciszkanie i dominikanie, stanowiły one danie postne. Od XVII wieku stały się popularne na stołach arystokracji, przede wszystkim w wersji francuskiej. Potrawy ze ślimaków cechował charakterystyczny dla kuchni staropolskiej nadmiar pikantnych przypraw, a Jędrzej Kitowicz w opisie obyczajów napisał tak:
'Nie ustępując nasi
Polacy w niczym Włochom i Francuzom, nawykli powoli, a dalej w najlepsze
specjały obrócili owady i obrzezki, którymi się ojcowie ich jak jaką
nieczystością brzydzili. Jedli żaby, żółwie, ostrzygi, ślimaki, granele,
to jest jądrka młodym jagniętom i ciołkom wyrzynane, grzebienie kurze i
nóżki kuropatwie (same paluszki nad świecą woskową przypiekane), w
których sama tylko imaginacja jakiegoś smaku dodawała, sałaty, ogórki,
musztardy i inne surowizny, które dawano do stołu do sztuki mięsa i
pieczeniów. Te nie należały do kuchni, ale do kredensu, i stawiano to na
stole razem z serwisem".
Światową karierę zrobiły żabie udka. Obecnie spożywane są nie tylko we Francji. Najsłynniejszym ośrodkiem obrotu żabimi udkami jest miejscowość Lucon we Francji. Udka oddziela się w całości powyżej mięśnia udowego, ściąga skórkę, wyrównuje i nakłuwa na drewniane rożenka. Tak przygotowane przez specjalistów z Lucon trafiają - poprzez sieć specjalnych sklepów - na stoły francuskich smakoszy lub po zamrożeniu są eksportowane.
A gdybyście przypadkowo zawitali do Francji i chcieli zjeść smaczne żabie udka, to według Pascala Brodnickiego znajdziecie je...
"Chanaz to niewielkie miasteczko, które jest często nazywane sabaudzką Wenecją, bo leży nad przepięknym jeziorem Bourget (które jest największym i najgłębszym jeziorem w całej Francji) i jest poprzecinane kanałami. A nad jednym z takich kanałów znajduje się świetna brasserie (jeśli nie wiecie, to wyjaśnię, że we Francji brasserie mówi się na takie codzienne, bezpretensjonalne, niedrogie restauracyjki), w której podają niesamowite żabie udka – panierowane i smażone na patelni. Takie żabie udka najlepiej jeść rękami, a w czasie jedzenia przepłukiwać dłonie wodą z cytryną (która zawsze znajduje się na stoliku obok talerza)."
Najbardziej jednak dziwaczne i niezwykłe potrawy serwowano w starożytnym Rzymie. Ucztowano tam nie tylko przy potrawach ze ślimaków i larw wydłubanych z drzew, ale zajadano się również szczurami wodnymi. Poeta rzymski Marcjalis opisuje, że pewien kucharz tak przygotował duszone wymiona krowie, które wyglądały jakby były pełne mleka. Według Pliniusza Młodszego danie mięsne z psiego szczeniaka jest potrawą godną bogów. Petroniusz podawał swym gościom kiełbaski przyrządzone z mięsa popielic. Słynny z kaprysów i rozrzutności cesarz rzymski Heliogabal zaspakajał swój apetyt mózgami strusi. Do przygotowania jednej porcji tego dania, trzeba było zabić około 600 ptaków.
Pomocne źródło:
"Przygoda kulinarna" - Katarzyna Pospieszyńska, W-wa 1987
Wikipedia
Post w ramach przenosin z Onetu, babuni-blog49
==================================================================================================
A żebyście nie narzekali na niedosyt tych potraw, potraw niezwykłych, napiszę jeszcze to co znalazłam w internecie.
http://podroze.onet.pl/najdziwniejsze-potrawy-swiata/cvs9w
Larwy - są australijskim przysmakiem.
Balut - to kurze lub kacze jaja jadane w całości z niewyklutym jeszcze ptaszkiem w środku. Przysmak Azji Południowo - Wschodniej.
Ortolan - jest to malutki ptaszek jedzony w całości - wraz - z dziobem. Ulubiony przysmak Francuzów.
Tarantule - to się jada w Azji Południowo - Wschodniej.
Karaluchy - na deser smażone w głębokim tłuszczu, smakują niczym czipsy. Przysmak Tajlandii.
To tylko przedsmak potraw niezwykłych, więcej znajdziecie na tej stronie...
http://podroze.onet.pl/najdziwniejsze-potrawy-swiata/cvs9w
przepraszam Cię moja droga, ale jedyny komentarz jaki mi się ciśnie na usta (choć nie do wszystkich potraw, ale do większości na pewno), to bleeee ;)
OdpowiedzUsuńAleż moja droga i wcale Ci się nie dziwię (dobrze, że już urodziłaś :), bo iekoniecznie i mi się te wszystkie potrawy podobają...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie pomyslałam ,że tyle różnych zwierzaków jest zjadanych na świecie...
OdpowiedzUsuńAle co kraj to inne obyczaje...
Zapewne wymieniłam tylko znikomą część tych zwierzą, bo na pewno jest ich o wiele więcej przez nas zjadanych....
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wielu z tych potraw bym nie zjadła, z pewnością nic z pieska, ale inne bym spróbowała. Ślimaki sama już przygotowywałam. Myślę, że warto spróbować potraw z innych krajów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też niektórych zapewne też bym nie zjadła, bo nawet przez gardło by mi nieprzeszły.
UsuńCzłowiek ma swoje przyzwyczajenia. Czasami jednak warto te przyzwyczajenia "złamać" i spróbować i innych potraw, które mogą być równie smakowite.
Pozdrawiam serdecznie.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA smakosze wybierali specjalne gatunki ślimaków karmionych mieszanką z moszczu winnego i miodu.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam.
UsuńNo widzisz a tak przy okazji się wywiedziałam o specjalnych gatunkach ślimaków, hodowanych specjalnie dla podniebień smakoszy - dzięki.
Pozdrawiam cieplutko.
Wybacz, ale nie skuszę się na żadne z proponowanych potraw...
OdpowiedzUsuńJak wiesz, uwielbiam podróże ale w krajach arabskich nie jem żadnego mięsa...
Nie jem żadnej dziczyzny, jagnięciny, królików, koźląt, cielęciny...
Może i jestem dziwoląg ale gdy słyszałam o płaczącej, rannej sarnie...Nigdy...
Pozdrawiam serdecznie:)
Łucja-Mario wybaczam Ci, przymusu nie ma :)
UsuńJa nie mówię, że nigdy nie spróbuję, bo zapewne jakbym była nieświadoma to bym i zjadła ze smakiem, a może nawet i oblizała się :) Oj tam zaraz dziwoląg, każdy ma swoje ulubione potrawy i jest przekonany tylko do nich...
Serdeczności zostawiam.
Na ślimaki i żabie udka skusiłabym się chętnie:) Samych przysmaków w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńJelko to już dobry zaczątek początek do spróbowania reszty tych specjałów :)
UsuńSerdeczności zostawiam.
Za przysmaki dziękuję :)
UsuńA ja z wielbłąda bym spróbowała, ale na początku nie mogłabym wiedzieć z czego mięso jem. :)
OdpowiedzUsuńWitaj Basieńko.
UsuńZdaje mi się, że mięso z wielbłąda to i ja bym zjadła bez wyrzutów...
Serdeczności zostawiam.
Narobiłąś mi smaku.Kilka potraw z tego jadłem,a reszta jeszcze przedemną.
OdpowiedzUsuńNie może być inaczej Kuchmistrzu, wszystko jeszcze przed Tobą. Ja mam np. chęć na spróbowanie tych ptaszków małych, zwanych ortolanami...,
UsuńChociaż Tobie jednemu narobiłam smaku... :))
Serdeczności zostawiam.
Pięknie Ci dziękuję za te wszystkie informacje JaGo.
OdpowiedzUsuńPięknego Nowego Roku życzę!
Serdecznie Stokrotko dziękuję,postaram się oby był piękny ale czy wyjdzie... nie wiem.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
...ciekawe, ale...nie tknęłabym nic...
OdpowiedzUsuńWspaniałości w 2014 Roku życzę!
Serdeczności:)
A ja chyba z samej ciekawości to bym chociaż troszku spróbowała :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Są to potrawy dla mnie ekstremalne. Nigdy, ale to nigdy nie przełknęłabym żadnego karalucha, nawet smażonego na maśle. Jedynie ślimaki i żabie udka jadałam i to bez wstrętu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak mi się kiedyś Loteczko też wydawało, że ślimaka czy żaby to ja nie zjem, kiedy jednak spróbowałam i okazało się... całkiem, całkiem.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Majac świadomość co jest na talerzu nie jadłabym tego w zyciu...
OdpowiedzUsuńMając świadomość co to jest, zapewne byś nie zjadła.
UsuńZaś bez świadomości, zapewne po brzuchu byś się głaskała i może nawet o dokładkę byś wołała :))
Serdecznie pozdrawiam.
Ja narzekam na brak okazji do próbowania wszystkiego oprócz tego jajka z kurczęciem na raz. Bardzo lubię nowe smaki. Wiadomo, że nasze myślenie emocjonalne blokuje próbowanie np potraw z psa. A inni ludzie wcale nie mają oporów i zjadają przyjaciela! Pozdrawiam Cię, dzięki za tyle ciekawostek!
OdpowiedzUsuńNo właśnie Joasiu najgorsze są te nasze opory przed zjedzeniem czegoś co tylko znamy z nazy i ona niezbyt pysznie dla naszych uszu brzmi. Tak samo jak nasze polskie potrawy niekoniecznie obcokrajowcom mogą smakować, np. czarnina, kaszanka czy też bigos, wiedząc w jaki sposób to jest przygotowane i z czego.
UsuńSerdeczności zostawiam.
oo nie..robaków to ja bym w zyciu nie zjadła.... nie ma mowy!!
OdpowiedzUsuńaczkolwiek są kultury dla których zjedzenie np. naszej świnki - byłoby nie do pomyślenia.
pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku:)
O tak Lenko co kraj to obyczaj, co kraj to inny zwyczaj...
UsuńSerdeczności zostawiam.
JaGuś ale wybacz nie spróbowałabym nawet udek żabich czy ślimaków a o reszcie to nie wspomnę po prostu już mam w gardle wszystko mi rośnie serdecznie pozdrawiam (post przeczytalam od a do z -ciekawy)
OdpowiedzUsuńI wybaczam Ci Różyczko :) Nigdy nie powinno nikogo zmuszać do jedzenia czegoś co mu nie podchodzi... A jak już zauważyłaś, lubię wyciągać takie różne ciekawostki na światło dzienne...
UsuńSerdeczności zostawiam.
JaGuś ale wybacz nie spróbowałabym nawet udek żabich czy ślimaków a o reszcie to nie wspomnę po prostu już mam w gardle wszystko mi rośnie serdecznie pozdrawiam (post przeczytalam od a do z -ciekawy)
OdpowiedzUsuńMoje kulinarne gusta, JaGo, są raczej tradycyjne, ale chętnie spróbowałbym każdego z tych egzotycznych przysmaków!
OdpowiedzUsuńcałuski
Andrzeju jak wiesz moje kulinarne gusta są podobne do Twoich, ale ze zwykłej ciekawości i dla smaku - też bym spróbowała. A co mi tam... :)
UsuńSerdeczności zostawiam.
Nie na moje podniebienie, nawet nie wiem czy chciałabym spróbować. Wolę nasze tradycyjne jedzenie, czasami sama wymyślam potrawy, by sprawić przyjemność bliskim. Pozdrawiam już w Nowym Roku Jago.
OdpowiedzUsuńWymyślać - potrawy - dobra rzecz :)
UsuńPozdrowionka.
PIsze sie na mrowki, ktore maja duzo miodu...
OdpowiedzUsuńMoze jeszcze termity i slimaki, zabie udka takze...
Gdybym byla bardzo glodna wrecz wyglodzona zjadlabym wszystko!!!!
Szerdecznosci
Judyta
A wiesz, ja też się zastanawiałam nad tymi mrówkami, mogą być całkiem dobre :)
UsuńPozdrowionka.
Te ostatnie nie pozwala mi jeść moja wyobraźnia. Miałam dobre intencje (ha, dobre intencje zjeść robale!), kiedy poczęstowała mnie znajoma owocami morza. Przy pierwszej porcji wysiadłam. Miałam wrażenie, że mi w ustach odżyły...
OdpowiedzUsuńA post wspaniały... szukam grochówki, bo na nią przyszłam:))
Pozdrawiam ciepło*
A wszystko to dlatego, że człowiek intensywnie myśli o tym co je i do tego jeszcze myśli... nie, to mi przez gardło nie przejdzie, no i jak tu ma przejść !?
UsuńPozdrowionka.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego w tym już 2014roku.
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem...
UsuńPozdrowionka.
Oooo, tak, bardzo niezwykłe !!!!! Tym razem podziękuję !
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Marylko :)
A ja tu wymyślam dla Was różniaste potrawy, a Wy dziękujecie :)))
UsuńWidać nie z tej strony się za nie wzięłam :)
Pozdrawiam serdecznie.
Na karaluchy to ja mogę polecić, ale www.konieckaralucha.cba.pl, u mnie pomogło :)
OdpowiedzUsuńPiękny, mądry blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję...
Usuń