Myślę moi drodzy, że na razie temat śliwek zakończę. A dzisiaj wrzucę coś do rondla całkiem innego, ale także smacznego jak i śliwki, o których wcześniej pisałam. A będzie to za-pie-kan-ka.
Pamiętam jak byłam pewnego czasu u mojej koleżanki, która przygotowywała właśnie tę zapiekankę na obiad. A było to chyba ze 30 lat temu. Wtedy jako młoda mężatka uczyłam się wszystkiego od innych, i właśnie tę zapiekankę nauczyła mnie robić Alicja, która powiedziała, że ta zapiekanka na pewno mi się uda, bo nie ma w niej nic trudnego.
Ponieważ mój mąż "makaroniarz" tak go nazwałam, bo przepada za wszelkimi daniami z makaronem), więc tę zapiekankę spałaszował i tak w niej zakosztował, że teraz (3o lat to trwa bez mała) owa zapiekanka co tydzień musi zagościć na stole mym.
Teraz przedstawię ją, może i Wam zasmakuje.
Zapiekanka z makaronu i tego co mam w domu
Składniki:
... makaron
(jaki Wam pasuje) około 40-50 dag, wędlina (mogą być wszystkie resztki
jakie masz w domu, tj. kiełbasa, pieczony kurczak itp.) tak gdzieś około
30 dag (dokładnie nie wiem, bo znowu robię na oko), papryka w strąku
(ale nie musi być), pieczarki około 15-20 dag, żółty ser od 15-20 dag
(najlepszy jest gouda), 1-2 cebula, sól, oregano, tłuszcz i bułka tarta,
sproszkowana czerwona papryka, keczup do polania.
Tak przygotowaną zapiekankę wkładamy do pieca
Przygotowanie:
1. Makaron gotujemy w osolonej wodzie al dente (czyli na pół twardo), odlewamy. Ser żółty zetrzeć na tarce o dużych otworach.
2. Wędlinę i paprykę kroimy w paseczki, pieczarki w ósemki, cebulę w piórka. Wrzucamy wszystko na patelnię, chwilę smażymy. Jeśli mamy paprykę dodaję na samym końcu. Wszystkie składni też na sam koniec posypuję oregano, wymieszać.
3. Brytfankę lub naczynie żaroodporne wysmarować tłuszczem, posypać bułką tartą, następnie przygotowane produkty przekładać warstwami, zaczynając od warstwy makaronu, później warstwa wsadu z patelni, następnie posypujemy warstwą startego sera żółtego, na którą posypujemy sproszkowaną czerwoną papryką. I tak te warstwy sobie układamy, pamiętajmy jednak, że ostatnią warstwą powinien być makaron posypany żółtym serem i sproszkowaną czerwoną papryką. Ta ostatnia warstwa najlepiej jak jest przykryta "dobrą" warstwą sera.
4. Tak przygotowaną zapiekankę, wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 150-160 stopni, i trzymamy około 30 minut.
Po upieczeniu zapiekankę wykładamy na talerz i polewamy keczupem.
2. Wędlinę i paprykę kroimy w paseczki, pieczarki w ósemki, cebulę w piórka. Wrzucamy wszystko na patelnię, chwilę smażymy. Jeśli mamy paprykę dodaję na samym końcu. Wszystkie składni też na sam koniec posypuję oregano, wymieszać.
3. Brytfankę lub naczynie żaroodporne wysmarować tłuszczem, posypać bułką tartą, następnie przygotowane produkty przekładać warstwami, zaczynając od warstwy makaronu, później warstwa wsadu z patelni, następnie posypujemy warstwą startego sera żółtego, na którą posypujemy sproszkowaną czerwoną papryką. I tak te warstwy sobie układamy, pamiętajmy jednak, że ostatnią warstwą powinien być makaron posypany żółtym serem i sproszkowaną czerwoną papryką. Ta ostatnia warstwa najlepiej jak jest przykryta "dobrą" warstwą sera.
4. Tak przygotowaną zapiekankę, wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 150-160 stopni, i trzymamy około 30 minut.
Po upieczeniu zapiekankę wykładamy na talerz i polewamy keczupem.
Gotową zapiekankę na talerz włóż i keczupem obłóż
Życzę smacznego ...
Uwielbiam wszelkiego rodzaju zapiekanki
OdpowiedzUsuńAtalko to musisz i tę zapiekankę dołączyć do szeregu swoich zapiekanek...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
JaGuś, bardzo lubię zapiekanki i chyba jutro ją zrobię. W czwartek będę robić gołąbki, a w sobotę bigos. Dawno tego nie gotowałam, a już się stęskniłam.
OdpowiedzUsuńBuziaczki.
Jejku jaki Ty masz napięty program menu :) Zapewne gdzieś tam wciśniesz tę zapiekankę ...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Niestety, nie udało mi się zrobić zapiekanki, bo naszła mnie ochota na jeżyki, które jeszcze zostały na dzisiejszy obiad. JaGuś, gdy już się jest emerytem, to myśli się o tym, co będzie na obiad, bo o czym innym można myśleć.
UsuńMasz prześliczny nagłówek!
Uściski.
Zapewne znajdziesz tam kiedyś "wolne okienko" na tę zapiekankę w swoim menu :) Powiem Ci Aniu, że ja też nie lubię żyć tylko dniem dzisiejszym, wolę sobie zawsze zaplanować co będę robić jutro (nie tylko na obiad). Oj już nie mów, że tylko myślisz o obiadach :)
UsuńA wiesz Aniu, sama jestem zadowolona z tego nagłówka, jak będziesz chciała to zrobię Ci z kwiatami taki sam na twego bloga?
Pozdrawiam serdecznie.
o rany, brzmi przepysznie, no i jaka prosta :) super przepis!
OdpowiedzUsuńNaprawdę ta zapiekanka jest bardzo prosta w wykonaniu, a zarazem jakże pyszna - polecam.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Lubię lubię zapiekanki, jaka pychota :-)
OdpowiedzUsuńJa za makaronem zbyt nie przepadam, ale tę zapiekankę bardzo lubię.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
To jest coś podobnego do tzw.. zupy na winie...Podejrzewam , że równie dobre...
OdpowiedzUsuńAndante, no coś TY, gdzie Ty tu widzisz jaką zupę... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo lubię zapiekanki :))) A ta Twoja taka apetyczna !!! Miłego dnia
OdpowiedzUsuńSkoro lubisz zapiekani to polecam Ci właśnie tą.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Napisałam u mnie, że wczoraj mieliśmy ryż po chińsku, a dziś rybka. Zapiekankę warzywną z odrobiną boczku jedliśmy w poniedziałek. Czasami mamy wspólne pomysły, a makaronową zapiekankę musimy sobie przyrzadzić, bo to fajna sprawa. Pozdrawiam.,
OdpowiedzUsuńLotuś to miałaś same pyszności, ja jutro robię gołąbki z kapusty. Spróbuj, a na pewno Ci zasmakuje.
UsuńPozdrawiam serdecznie,
Bardzo ciekawy i apetyczny przepis. W lodówce zawsze coś się znajdzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie jeden ze sposobów na wykorzystanie resztek jedzenia, które zalegają w lodówce,
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zapiekanki z makaronem robiła moja mam. Ja ostatnio to jem sporo makaronu z pastą pesto. Bardzo to lubię. Ciekawe kiedy to mi się przeje?
OdpowiedzUsuńA i dodaję to tego podsmażoną pokrojoną wędlinę. I obiad gotowy:)
Smacznego Vojtek
Ooo, makaron z pastą pesto też pysznym jest. Zapewne kiedyś się przeje, a najszybciej wtedy gdy zasmakujesz znowu w czym innym. Wiesz, nam ludziom smaki się zmieniają, wiem to po sobie, bo np. czegoś kiedyś nie lubiłam, a teraz oddałabym za to całe swe "królestwo" ... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzięki za wizytę. Muszę jeszcze pochwalić szatę graficzną Twojego bloga. Piękna jesień. Ale wolę wiosnę i lato.....
UsuńA Amsterdam z Otylią?
To baśń z 1000 i jednej nocy. Dlatego zacząłem z powrotem wierzyć w baśnie:)
Dziękuję Vojtku ...
UsuńJa też wolę lato i wiosnę, ale w jesieni najbardziej podoba mi się jej bawara kolorów (dopóki są), później też nie lubię jesieni ... brr.
A jakże z Otylią, baśnie czasami też się zdarzają, a ja bardzo lubię baśnie.
Pozdrawiam serdecznie.
jakież to smakowite... a gzież podział się owy charakterystyczny śpier ptaków?
OdpowiedzUsuńSumatro ptaszki sobie odleciały do ciepłych krajów, ale przed odlotem wyćwierkiwały mi, że na wiosnę tu powrócą :))
UsuńAby do wiosny ...
Pozdrawiam serdecznie.
My dziś po polsku, schabowym się będziemy raczyć ale jutro, albo pojutrze robimy gołąbki z farszem ziemniaczanym. Wyczytaliśmy, a że babkę ziemniaczana lubimy więc zdecydowaliśmy, ze gołąbki z tartymi ziemniakami muszą być pyszne. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńSchabowy czysto po polsku, a jak jeszcze z bigosem to już będzie najczyściej po polsku. Bardzo ciekawa jestem smaku tych gołąbków z ziemniakami. Hmm ... wydaje się, że mogą być pyszne!
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zrobiłam tę zapiekankę, jest super. Tka zasmakowała moim domownikom,że teraz też będę musiała ją robić chyba co tydzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Mania.
Miało być - tak zasmakowała :)
UsuńManiu cieszę się, że smakowało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.