Zanim napiszę jak tu żyć bez lodówki, opowiem pewien dowcip, który kiedyś tam zasłyszałam.
Dwaj koledzy nocują pod namiotem. W środku nocy jeden budzi drugiego i pyta:
- Co widzisz?
- Gwiazdy i księżyc.
- Co to oznacza?
- Że jutro będzie ładna pogoda.
- Ty gapo! To oznacza, że ukradli nam namiot :)
Przyszły ciepłe letnie dni i nastał czas wakacji, czas wyjazdów. Niekoniecznie zawsze te wyjazdy są do domów wczasowych, gdzie jedzonko mamy pod nos podstawione. Zdarza się nam również wyruszyć na łono natury, np. pod namiot. I wtedy mamy problem z jedzeniem (lodówki brak), jak je przechować aby nam się zaraz nie zepsuło? Nasze babcie i na to miały swoje sposoby, które chcę zaprezentować. A może i ktoś z Was zna jakieś inne sposoby na przechowywanie żywności bez lodówki? Chętnie posłuchamy ...
MASŁO - nie zjełczeje, jeśli ubije się je w garnuszku i zaleje zimną wodą. Wodę trzeba często zmieniać. Pamiętam jak tak przechowywała je kiedyś moja mama.
BIAŁY SER - dłużej zachowa świeżość, jeśli zawinie się go w liście chrzanu lub zielonej sałaty.
MIĘSO - dobrze się przechowa zawinięte w pergamin, a następnie obłożone pękiem pokrzyw lub liśćmi od chrzanu. Postawione w cieniu można przechowywać do 3 dni.
CIELĘCINA,WOŁOWINA - zalana świeżym mlekiem przetrwa nawet tydzień. Mleko oczywiście się zsiądzie, tak robiły nasze babcie gdzie mleko było mlekiem. A dzisiaj można mięcho zalać kwaśnym mlekiem lub kefirem i przechowywać 3-4 dni.
JAJKA - nie potłuką się i dobrze przechowują się w soli. Można je też ułożyć w piasku lub popiele z ogniska.
NAPOJE - będą przyjemnie chłodne, jeśli umocowane na sznurkach zanurzymy w potoku lub jeziorze.
Przyszły ciepłe letnie dni i nastał czas wakacji, czas wyjazdów. Niekoniecznie zawsze te wyjazdy są do domów wczasowych, gdzie jedzonko mamy pod nos podstawione. Zdarza się nam również wyruszyć na łono natury, np. pod namiot. I wtedy mamy problem z jedzeniem (lodówki brak), jak je przechować aby nam się zaraz nie zepsuło? Nasze babcie i na to miały swoje sposoby, które chcę zaprezentować. A może i ktoś z Was zna jakieś inne sposoby na przechowywanie żywności bez lodówki? Chętnie posłuchamy ...
MASŁO - nie zjełczeje, jeśli ubije się je w garnuszku i zaleje zimną wodą. Wodę trzeba często zmieniać. Pamiętam jak tak przechowywała je kiedyś moja mama.
BIAŁY SER - dłużej zachowa świeżość, jeśli zawinie się go w liście chrzanu lub zielonej sałaty.
MIĘSO - dobrze się przechowa zawinięte w pergamin, a następnie obłożone pękiem pokrzyw lub liśćmi od chrzanu. Postawione w cieniu można przechowywać do 3 dni.
CIELĘCINA,WOŁOWINA - zalana świeżym mlekiem przetrwa nawet tydzień. Mleko oczywiście się zsiądzie, tak robiły nasze babcie gdzie mleko było mlekiem. A dzisiaj można mięcho zalać kwaśnym mlekiem lub kefirem i przechowywać 3-4 dni.
JAJKA - nie potłuką się i dobrze przechowują się w soli. Można je też ułożyć w piasku lub popiele z ogniska.
NAPOJE - będą przyjemnie chłodne, jeśli umocowane na sznurkach zanurzymy w potoku lub jeziorze.
Link do tego posta:
Super rady. Tej z serem i mięsem nie znałam.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJelko babcie nasze jednak wiedziały co robić, aby nie zaszkodzić zdrowiu swemu i innym, wszak lodówek wtedy nie było i jakoś bez nich zawsze się obyło...
UsuńSerdecznie pozdrawiam
O maśle wiedziałam, ale reszta mnie zaskoczyła. Myślę, ze nie raz wykorzystam tą wiedzę, bo moja lodówka jest marna. Poprzednie padły na skutek wyłączań światła,( też były z demobilu). Póki nie kupię nowej to Twoje rady są bezcenne dla mnie.Pozdrawiam Cie Mądry Człowieku!
OdpowiedzUsuńDroga Joasu co do tego mięsa to trza nam uważać. Kiedyś, dawnymi czasy, kiedy mięso było mięsem (tak jak zresztą wszystkie jadło) zapewne można go było przechowywać i tydzień bez mała. A dzisiaj to mi się zdaje (tak teraz sobie pomyślałam), że góra 2-3 dni i to też będzie zależało od jego świeżości.
UsuńO ja "Mądry Człowiek" wieeelkie dzięki za nie, teraz to dopiero urosłam :))
Serdecznie pozdrawiam.
Jak to dobrze, że mamy taką Jagę-Babcię, która nam zawsze poradzi i pomoże. Bardzo długo u Ciebie nic nie wpisywałam, bo miałam trudności... strona mi uciekała i miejsce na komentarz znikało. Mam nadzieję, że teraz się uda.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego.
Stokrotko stokrotne dzięki, że mnie tak chwalisz :) Zawsze gdzieś można będzie znaleźć taką babcię, która z chęcią pomoże. A wiesz moja droga jak mnie to cieszy, że mogę służyć różnymi radami, które gdzieś tam w kajetach mam spisane. Dla mnie to naprawdę jest super sprawa. Czyżby i tutaj w blogspocie też się coś kićkało, no nie, najpierw Onet teraz to1
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Prawie wszystkie te sposoby stosowała moja mama, gdy jeszcze w Polsce nie było lodówek. Często bywałam pod namiotem, ale jako drużynowa na obozie, więc nie musiałam przejmować się żywnością, od tego były kucharki. Jednak pamiętam, że nie robiły zapasów, codziennie były kupowane świeże produkty, bo trudno przechowywać żywność dla ponad stu harcerzy.
OdpowiedzUsuńMój mąż przechowywał piwo w wodzie, gdy jeździliśmy na ryby (ja też łowiłam, ale piwa nie piłam).
Serdecznie pozdrawiam.
Ja Aniu pamiętam tylko to masło w wodzie. I pomimo tego nawet jak lodówka była, to mama i tak zawsze masło przetrzymywała w szklance z wodą, bo lepiej było je zawsze potem rozsmarować na chlebku niż takie prosto z lodówki. I prawidłowo, bo jak lodówki brak to i zapasów nie robi się tyle, wystarczy - na bieżąco.
UsuńA co do tego łowienia ryb to ja też z mężem kiedyś na nie chodziłam i też łowiłam. A piwo i owszem, lubię, więc nie raz sobie flasze wypiłam. Nie lubię tylko tego piwa w puszkach, bo mi (nie wiem dlaczego) nie smakuje.
Serdeczności zostawiam.
A ja z kolei pamiętam, że na kempingu dodawaliśmy do tej wody co w niej masło było sporo soli - długo się trzymało i pyszne było takie masełko.
UsuńJaGa ja nawet teraz trzymam moje masło pod wodą w garnku glinianym buncloku ,( bo nie jest takie twarde jak te przechowywane w lodówce) jeszcze takim wypalanym w przedwojennym Budziszynie.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUleczko a wiesz chciałabym mieć takiego buncolka jak ty masz, bardzo podobają mi się takie "zabytki" ...
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dobre rady to jest to. Co do masła, to trzymam je w pojemniczku z Tupperware i nie jełczeje długo. Mam dużo naczyń tej firmy i pojemnik do ciast , do chleba, wędlin. Dostałam w prezencie, nie kupiłabym, bo drogie. Miło tu z muzyczką na Twoim blogu. Cieszę się, bo jest radośnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLoteczko też bym chciała takie prezenty dostawać. Wiem, że to Tuppreware jest super do wszystkiego (córka moja ma) i wiem też, że tanim ono nie jest. Loteczko a co do muzy, to jestem Ci bardzo wdzięczna z niż, a jak ptaszki na blogu zaczną świergolić to dopiero będzie radocha. Szkoda tylko, że nie można ustawić ich aby automatycznie się włączały :)
UsuńSerdeczności zostawiam.
Przecież automatyczne masz, a już myślałam, ze dałam Ci takie do włączania, ale takie chyba też.U mnie dziś ćwierka wszędzie i na blogu i w lesie i na Twoim blogu, ech, żyć nie umierać...powiedziałby Kaźmirz z "Samych swoich" Pozdrawiam.
UsuńChciałoby się zaśpiewać "w zielonym gaju, ptaszki śpiewają ...".
UsuńAleż Lotuś dałaś mi takie i takie i teraz jestem bogata w głosy ptaków :) No właśnie ptaszki śpiewają, wszak lato mamy to niech sobie pośpiewają. Słyszałam jednak, że nie każdy ptak, który śpiewa bywa szczęśliwy ...
Serdecznie pozdrawiam.
Witaj
OdpowiedzUsuńSmacznie i praktycznie pozdrawiam :)
Witaj, witaj Morgano ...
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Aż naszła mnie ochota na wyprawę pod namiot, niestety te czasy nie wrócą i już pod namiot się nie wybiorę :-(
OdpowiedzUsuńMadziu bardzo mi przykro z tego powodu, ale nie ma co się martwić, wiem, że Ty masz szereg innych zajęć, równie miłym Twemu sercu.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Stricte, to względem tych jajec takich się należało pilnować zasad, podług wyłożenia przez Imci J.Dąbkiewicza ("Śpiżarnia wiejska obywatelska" dan we Wilnie Anno Domini 1835):
OdpowiedzUsuń"Chcąc przez czas długi zachować jajka w stanie zdrowym, trzeba odłączyć nadbite od całych; nadbite obrócić do prętszego użycia, a całe starannie oczyściwszy z brudów, kładź do szuflady rzędami, zasypując każdy rzęd czystym popiołem; popiół bowiem chłód w sobie zatrzymuje i broni od przystępu powietrza. Wystrzegać się jednak trzeba, żeby je nie stawić w miejscu wilgotnem, jak naprzykład, na ziemi, przy ścianie wilgotnej i t.p.; nie można też utrzymywać i w miejscu ciepłem, ale njprzyzwoiciej jest zachować je w spiżarni umiarkowaną temperaturę powietrza mającej."
Kłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu bardzo Ci za przytoczenie słów Imci J.Dąbkiewicza dziękuję, tego trza mi było ...
UsuńO razu w powyższym tekście przyuważyłam, że kiedyś jajka oczyszczano z brudu, a dzisiaj nie jest wskazane mycie jajek przed włożeniem do lodówki (dłużej zachowają świeżość), myjmy je dopiero przed użyciem. Ale wiadomo kiedyś jajka też były inne, no i chyba bardziej zabrudzone niż dzisiejsze ...))
Serdeczności zostawiam.
O rybach żem jeszcze dodać przepomniał, że tych letnią porą (bo zimową, jako się chce żywą dłużej uchować, tandem onej w pysk wrazić kęsek chleba okowitą nasączony i takiej w śnieg wrócić, a bez ochyby dni kilka jeszcze żywą będzie)chować, jako się lodowni nie ma rządnie ochędożonej, tandem solić onych potrzeba, jeno solić najlepiej jest solą prażoną, to jest wziąwszy na patelnią soli białej, śniegówką zwanej, trzymać oną na ogniu, cięgiem mięszając, zaczym ona nie zżółknie zlekka i skrzypić nie przestanie. Takąż dopiero solą ryb na dłuższe schowanie solić należy.
OdpowiedzUsuńAliści co się ryb świeżo ułowionych tyczy, to tych cale i nie płukawszy, rozpłatać po długości onejże przez łba wierzch ku ogonowi, wątpia zasię wyrzuciwszy, we śrzodku cukrem wysypać, zaczem prażoną solą ode stron obu. Złożyć ich na powrót, jakoby całe były i układać jedną na drugiej w fasce i co dzień sosem własnem polewając, zasię biorąc którą do kuchniej, wielokroć ze soli wypłukać. W takiż sposób można ich długo trzymać, a smakują niczem świeże. Łososie, cukrowane przed soleniem, mają daleko przyjemniejszy smak; na pięciofuntowego łososia starczy jednej łyżki cukru
Kłaniam nisko:)
Świetny sposób na te ryby, ale ileż to zachodu trza. Najbardziej to byłoby mi szkoda tej Okowity (cóż za marnotrawstwo) ...:) Jak ja uwielbiam takie starsze od starszych teksty.
UsuńSerdeczności zostawiam.
Ja teraz to sobie nie wyobrażam życia bez lodówki:) Pozdrawiam. Mania.
OdpowiedzUsuńWidzisz Maniu, a nasze babcie lodówek nie znały i jakoś sobie radę dawały ...
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Myślę ,że można użyć maślanki do zalania mięsa
OdpowiedzUsuńi w takiej zalewie niech postoi.
Pewnie będzie pyszne :-)
Witam.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że maślanka równie się nadaje ...
Serdecznie pozdrawiam.
jeździłam z małymi dziećmi pod namiot i nie pamiętam problemu z jedzeniem-przechowywaniem go .Jajka na trawie pod tropikiem przechowywały się świetnie .Masło w słoiku zalane wodą . Mąz kopał dołek w cieniu , do kosza w torbie foliowej wsadzaliśmy osobno zapakowane sery, wędlinę i mięso osolone . Dołek przykrywaliśmy i po problemie.A poza tym wekowałam ile mogłam.
OdpowiedzUsuńmacham wieczorowo - Dośka
Dosiu widać od razu jaka z Ciebie praktyczna gospodyni, nawet pod namiotem. Przecież nic się nie może zmarnować.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Marylko, dowcip świetny, przepisy też. Kurcze, rozglądam się po domu co tak ćwierka i ćwierka, nasłuchuję z telewizora, a to u Ciebie...
OdpowiedzUsuńWodę do zalania masła należy lekko posolić, a biały ser dobrze ugnieść łyżką w słoiku i wierzch posmarować masłem. Tak robiłam w czasie wyjazdów pod namiot. Pozdrawiam
Azalko bardzo dzięki dobra kobieto za te rady. A niech sobie troszku ptaszyny poćwierkają i na blogu czytanie uprzyjemniają..
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witam wszystkie Panie :)
OdpowiedzUsuńOd 8 miesiąca życia jeździłam z rodzicami pod namiot na mazury w istna dzicz. Zero prądu, brak bieżącej wody, węzła sanitarnego. Tylko jezioro - łączka - las dokoła. Czasy były ciężkie (1984 r.), w sklepach wszystkiego brakowało ale u rolnika zawsze cos dało się kupić, albo na wiejskim targo co czwartek. Moi rodzice i ich znajomi, wszyscy z malutkimi dziećmi mieli sposób na przechowywanie żywności. Za każdym namiotem w cieniu drzew był wykopany spory dół, ok. 1 m, wyłożony folią przysypaną na górze dookoła ziemią. To wszystko nakrywali kartonami i folią aby nie przemokło w czasie deszczu. Mięso zazwyczaj zamykali w pudełkach i wkładali do wiaderka z wodą z jeziora. I tak aż do dziś i mimo że kupili przyczepę kempingowa to mama i tak używa nadal ziemnej lodówki.
Pozdrawiam, Ela.
Witaj Elu.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ucieszyło to,że zechciałaś podzielić się z nami swoimi wspomnieniami. Tak, masz rację nasze mamy i babcie musiały sobie jakoś radzić i bez lodówek. Trzeba powiedzieć, iż zawsze dawały sobie radę a nawet do dzisiaj przetrwały u nich, niektóre z tych nawyków.
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie.
to jak właściwie przechowywać masło i ser żółty, latem gdy są upały. nie mam lodówki. mieszkanie od południa, duże okno?
OdpowiedzUsuńMasło to już napisałam w notce, zalać zimną wodą i wodę często zmieniać. Natomiast co do serów żółtych to miałam problem, aby znaleźć jako taką odpowiedź. Na jednym z forum dyskusyjnym znalazłam jedynie takie coś...
Usuńfarmerka63
"Wreszcie znalazłam jakąś konkretną a profesjonalną odpowiedź...!
Pochodzi z książki \"Francuskie sery\". No i cóż Japończycy - autorzy, piszą o przechowywaniu:
*Sery zawierają żywe mikroorganizmy, któym nie można odcinać dostępu powietrza, chociaż trzeba chronić ser przed wysychaniem. Dobrze przechowują się duże kawałki serów.
* Najlepszym miejscem przechowywania serów są chłodne, ciemne pomieszczenia o dobrej wentylacji ; w lodówkach jest wprawdzie ciemno, ale zwykle jest tam za mało powietrza dla serów.
* Przykryj wyłącznie powierzchnię krojenia sera i pozwól mu oddychać przez skórkę. Luźno owiń ser, raczej papierem woskowanym lub odpornym na tłuszcz niż folią.
* Nie przechowuj sera z mocna pachnącymi potrawami. Podczas oddychania ser wchłonie obce aromaty i może się zepsuć.
* Małe ilości sera można przechowywać w lodówce przez krótki czas, jeśli są lekko owinięte papierem woskowanym lub parafinowanym".
Pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOprócz lodówki jedzenie przechowuję też w specjalnych pojemnikach na żywność oraz lunchboxach https://duka.com/pl/akcesoria-kuchenne-i-barowe/przechowywanie-zywnosci/pojemniki-na-zywnosc-i-lunchboxy. Te ostatnie służą mi najczęściej do zabierania z sobą jedzenia do pracy. Lunchboxy są z reguły bardzo pojemne, a także szczelne. Dzięki praktycznemu zamknięciu żywność w nich umieszczona zachowuje świeżość na długi czas.
OdpowiedzUsuńW tym momencie absolutnie nie wyobrażam sobie życia bez lodówki... Nie da się bez niej żyć, ponieważ źle przechowywana żywność może się szybko psuć, co może powodować złe dolegliwości. Jeśli Wasza stara lodówka odmawia posłuszeństwa, to może warto byłoby znaleźć na stronie https://www.oleole.pl/lodowki,_Samsung.bhtml jakiś nowy model dla siebie?
OdpowiedzUsuńTakie rady to się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńJak dobre rady to warto oczywiście z takich korzystać. Co do przechowywania żywności teraz sprawa jest ułatwiona. Można sobie na stronie https://seeyoo.pl/ zamówić zestaw pojemników próżniowych. Mają różne wielkości i można w nich przechowywać różnego rodzaju produkty. Najważniejsze zadanie i korzyść ze stosowania takich pojemników to to, że żywność dłużej zachowuje świeżość czyli mniej się jej zmarnuje. Według mnie to bardzo ważny argument i przekonuje mnie do tego, żeby takie pojemniki sobie zamówić.
OdpowiedzUsuńWitryny chłodnicze od Mawi https://www.mawi-poland.pl/? Świetne i wydajne rozwiązania. Polecam!
OdpowiedzUsuń