Sery
w kolorze blue, tworzą prawdziwą serową arystokrację. Protoplastami, a
zarazem najważniejszymi reprezentantami tej smakowitej rodziny serów z
niebieską pleśnią są francuski roquefort i włoska gorgonzola.
Wszystkie
sery pleśniowe łączą w sobie słodycz mleka z charakterystycznym ostrym
posmakiem pleśni. Choć powstają w podobny sposób, mogą być mniej lub
bardziej pikantne.
Legenda głosi, że pewien pasterz z Roquefort w południowej Francji zostawił trochę świeżego owczego twarogu i razowego chleba w jaskini. Po powrocie stwierdził, że ser spleśniał. Zamiast go wyrzucić zjadł kawałek.
Ku jego zaskoczeniu ser był bardzo smaczny, pasterz postanowił więc go produkować.
Do dziś oryginalny ser dojrzewa w wapiennych jaskiniach położonych w okolicach wioski. Nadal wypieka się tam razowy chleb i pozostawia by pokrył się pleśnią. Następnie miele się go na proszek, a potem dodaje do sera sporządzonego z owczego mleka.
Krowia gorgonzola... do powstania tego sera też przyczynił się przypadek. Właściciel gospody w Gorgonzola odkrył, że młody ser po kilku tygodniach leżakowania w wilgotnej piwnicy stał się niebieski. Szynkarz zaoferował go kilku klientom. Ci zamiast zaprotestować, zażądali dodatkowej porcji. Obecnie ser wyrabia się z pasteryzowanego mleka, do którego dodaje się pleśń. Po 4 tygodniach sery nakłuwa się igłami, by pleśń mogła tworzyć w miąższu niebiesko-zielonkawe nitki, które wprowadzają pikantną nutkę.
Obecnie prawie na całym świecie usiłuje się podrobić te dwa słynne niebieskie sery. Na przykład na początku XX wieku w Danii stworzono danish blue, mający naśladować roquefort. Jego podstawą jest jednak mleko krowie. W tym samym kraju powstał nieco łagodniejszy blue castello. W Polsce możemy natomiast kupić rokpol, jego smak jest porównywalny z oryginałem.
Sery pleśniowe podaje się na desce serów z dodatkiem winogron, gruszek i orzechów. Można dodawać je do sałatek, past kanapkowych, farszy do warzyw i owoców oraz sosów do makaronu. Sery z pleśnią należy wyjąć z lodówki przynajmniej na godzinę przed podaniem.
Post w ramach przenosin.
JaGuś, już kiedyś pisałam, że nie jadam serów pleśniowych, bo pleśń bardzo niemile mi się kojarzy. Z tego powodu nie jadam też koziego sera.
OdpowiedzUsuńGdyby przede mną postawiono deskę serów, to na pewno wyjadłabym winogrona, gruszki i orzechy, no i jakiś "normalny" ser.
Miłego weekendu.
Tak Aniu, wiem, że za tymi serami w kolorze blue nie przepadasz :)
UsuńAle każdy ma swoje smaki. A ja tam je lubię :)) Jak to, przecież to też jest normalny ser. Normalnie się zachowuje, bo pleśnieje :))
Serdeczności.
Jestem łasuchem i sery pleśniowe, oraz te "śmierdziuchy" są w mojej ocenie najwyżej. Pleśniowy ze słodkimi winogronami....już mi cieknie ślinka!
OdpowiedzUsuńJak widać Joanno, nie każdy za nimi przepada. Ale ja je akurat lubię...
UsuńSerdeczności.
Uwielbiam takie sery :)
OdpowiedzUsuńI ja też... :))
UsuńI ja nie lubię pleśniowych serów, chociaż znam smakoszy. Serdeczności zostawiam, Marylko :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy w chwili zamknięcia blogów przez Onet, będzie można dokonywać wpisów, bo każdorazowo żądają nazwy strony.
Tak jak mówiłam, nie każdy te sery ze smakiem smakuje.
UsuńAle chodzi Ci o danie komentarzyka tutaj, na bloggerze? No niw wiem dokładnie jak to będzie, trzeba będzie wypróbować jak już Onetu nie będzie.
nie odważyłabym się tego spróbować
OdpowiedzUsuńOj tam,oj tam..Aczkolwiek gdbyyś tu byś zaproponowała,to ja zeżeram to natychmiast z wielkim ukontentowaniem,a nstępniem wpadam w orgazm i już!
OdpowiedzUsuńo! bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń