Włosy stanowią bardzo ważny atrybut mody - począwszy od chwili, kiedy pierwszy zarośnięty człowiek jaskiniowy zachwycił się leniwcem swego kumpla z pieczary. Sądził, że to dandys z najmodniejszą fryzurą, i natychmiast pognał do głównego fryzjera hordy, żeby obsmyczył go w tym samym stylu ostrym kawałkiem krzemienia. Odtąd ludzie wyczyniali najróżniejsze rzeczy ze swoimi włosami, by mieć najmodniejszą fryzurę. Nie uwierzycie, jakich sposobów się imali, ileż trzeba było wycierpieć, by utrzymać się na topie.
Pierwotnie obcinano włosy dla wygody - długie utrudniały wykonywanie codziennych czynności. Ówczesny "fryzjer" miał do dyspozycji tylko nóż lub ogień. Początki cywilizacji to pierwsze narzędzia fryzjerskie - na terenie Mezopotamii znaleziono coś podobnego do brzytwy, w Egipcie narzędzie do cięcia włosów w kształcie sierpa. Wszystkie cywilizacje znały grzebienie i szpile do spinania włosów.
Prawie w każdej epoce pożądanym elementem fryzury były loki. Wśród mężczyzn i kobiet ze starożytnego Egiptu modne było fryzowanie sobie włosów przez owijanie ich wokół rozgrzanych metalowych prętów i utrwalanie woskiem pszczelim. Ułożenie fryzury zajmowało wieki! Ale to nie wszystko (naród ten szczególnie dbał o włosy), nacierano je pastą ze sproszkowanych oślich zębów, aby stały się mocniejsze. Pomysłowi Egipcjanie warzyli specjalne odżywki z krokodylowego, wężowego i lwiego tłuszczu. Po takiej kuracji można było liczyć, że delikwentowi włos z głowy nie spadnie!
W XVIII w. obcięte pukle nawijano na wałki i gotowano w wodzie z gliceryną. Uzyskane w ten sposób trwałe loki mocowano do fryzury. Przełomem w tej dziedzinie było wynalezienie trwałej ondulacji w latach 20. XX wieku.
W XVIII w. obcięte pukle nawijano na wałki i gotowano w wodzie z gliceryną. Uzyskane w ten sposób trwałe loki mocowano do fryzury. Przełomem w tej dziedzinie było wynalezienie trwałej ondulacji w latach 20. XX wieku.
Dawniej moda narzucała określony kanon urody uzupełniany przez strój i fryzurę. Grecja i Rzym to czasy loków. Kręcone włosy upięte misternie za pomocą specjalnych urządzeń były ideałem antyku. Średniowiecze nie zostawiło wiele pracy fryzjerom - preferowano włosy proste, długie, czesane z przedziałkiem pośrodku głowy.
Modna była wydłużona sylwetka, z czym dobrze komponowały się wysokie czepce, pod którymi kobiety zamężne ukrywały włosy. Rozpuszczone kobiece włosy były odbierane jako znak grzesznej natury kobiety - kusicielki. Stąd nakaz zakrywania włosów przez mężatki.
Zamężne damy chowały włosy do znajdującej się z tyłu głowy siatki, zaś czoło zdobiły klejnotami. W tym czasie modne były czoła wysokie. Damy rozpoczynały więc dzień od golenia zbędnego owłosienia głowy.
Polskie słowo "białogłowa", oznaczające kobietę pochodzi od białego czepca, który przywdziewała ona w dniu ślubu i bez którego nigdy już się publicznie nie pokazywała.
Starożytni Rzymianie raczej nie kwapili się do mycia włosów, gdyż wierzyli, że ta czynność może odpędzić potężnego opiekuńczego ducha głowy. Być może ten przesąd powstał za sprawą Plutarcha, który pouczał Rzymian, iż powinni zmywać sobie głowy tylko raz w roku, 13 sierpnia.
XVII wiek to wspaniałe koafiury zaczesywane wysoko do góry. Misterne fryzury utrzymywały kształt dzięki specjalnym konstrukcjom. Niewygodne? Potem było już tylko gorzej - naturalne fryzury zostały wyparte przez monstrualne peruki, które zniknęły dopiero z końcem XVIII wieku. Na początku wieku XIX inspiracją dla modniś były antyczne wzorce, które ustąpiły miejsca skomplikowanym fryzurom łączącym loki, koki i upinane warkocze.
Fryzura wyrazem buntu
Lata 20. XX wieku przyniosły rewolucję - kobiety obcięły włosy. Fryzura po raz pierwszy stała się symbolem buntu przeciwko panującym stosunkom społecznym - wyrazem emancypacji kobiet. Kolejna radykalna zmiana miała miejsce w latach 60 - kto nie pamięta szoku, jaki wywoływały zarośnięte głowy Beatlesów? Po wiekach misternie dopracowanych koafiur szukająca własnej drogi młodzież zarządziła odwrót od tradycji. Nieco później pojawiło się pokolenie "dzieci kwiatów" z długimi, rozpuszczonymi włosami. W drugiej połowie lat 70 szok wywoływali pankowcy w skórach, ciężkich butach, z krótkimi, sztywnymi fryzurami. Nieskrępowane wymogom mody, oryginalne fryzury stały się jednym z elementów rewolucji kulturowej i obyczajowej.
Peruki
Peruki świadczą o tym, jak ważne jest dla ludzi bujne owłosienie głowy. Używano ich już w Mezopotamii, ale prawdziwą furorę zrobiły w starożytnym Egipcie. Nosili je wszyscy - bogaci z włosów ludzkich, zaś biedni z filcu lub włókien roślinnych. Skóra głowy pod perukami była ogolona. W Grecji i Rzymie w powszechnym użyciu były treski wpinane w skomplikowane fryzury. Rzymianki wykorzystywały też jasne włosy niewolnic, które wpinały tak, by imitowały ich własne.
Sztuczne włosy wróciły do łask w połowie XVI wieku dzięki królowej Elżbiecie I, która nosiła perukę w kolorze intensywnie rudym. Odkąd zaś na początku XVII wieku łysinę zaczął ukrywać król Francji Ludwik XIII, stały się już nieodzownym elementem stroju kobiet i mężczyzn. Peruka nabrała rangi symbolu pozycji społecznej i prestiżu. Jedno było pewne, że im wyższa fryzura była, tym była modniejsza.
Pod koniec XVII wieku bogaci mężczyźni i kobiety w całej Europie byli absolutnie opętani obsesją mody - perukami. Ale to nie były takie zwykłe peruki, lecz ... teatr jednej głowy, prawdziwe dzieła sztuki! Arystokratki - szczególnie damy z kręgu francuskiej królowej Marii Antoniny (1755-93), słynącej z namiętności do strojów i zbytku - uważały, że prawdziwa elegantka powinna paradować z historyczną sceną na głowie. Tak więc na szczycie damskich głów rozkwitały ogrody lub cumowały frachtowce. Peruki były tak wysokie, że fryzjer musiał czasami wchodzić na drabinę.
Jan Chryzostom Pasek tak pisał o perukach, które przywiozła do Polski Maria Ludwika - "rzadko było obaczyć czupryny, tylko łby jak pudła największe, aż jasność okien zasłaniały".
Peruki męskie początkowo przyjmowały formę opadających na ramiona loków, by potem zamienić się na zaczesane do tyłu i zakończone kitką.
Fryzura nie siada! - czyli jak tworzono te niezwykłe uczesania
Francuscy mistrzowie sztuki fryzjerskiej układali włosy na drucianych ramach (podobnie jak dzisiaj układa się kompozycje kwiatowe), a kształt fryzurom nadawali poduszeczkami z końskiego włosia.
Fryzurę utrwalano, nakładając na włosy ogromne ilości smarowidła zwanego pomadą. Był to XVIII-wieczny odpowiednika dzisiejszego żelu do układania włosów, lecz pomadę robiono ze smalcu, czyli tłuszczu wytopionego z mięsa. Aby stłumić jego woń, dodawano perfum - wyobraźcie sobie ten zapach ...
Na koniec obficie posypywano eleganckie głowy pudrem. Ten "fryzjerski łupież" robiono z mąki. Czasami barwiono go n różowo, niebiesko bądź żółto, aby fryzura pasowała kolorystycznie do sukni damy.
I wreszcie fryzjer dodawał elementy mające tworzyć dzieło sztuki - koszyki z kwiatami, misy z owocami ... studnię, wiadro na odpadki - słowem wszystko co mogło się przydać.
Pielęgnacja
Greczynki myły głowy w mieszance popiołu i gliny. Zachowały się też średniowieczne przepisy na pielęgnację włosów - myło się je roztworem saletry i zmiażdżonej cieciorki. Bywały jednak epoki kiedy unikano mycia, także głowy. Higienę miało zastąpić pudrowanie i perfumowanie. Właśnie w tych czasach, czasach peruk (najczęściej wykonanych z włosia końskiego) z wymyślnymi konstrukcjami na głowie, które było siedliskiem wszy i innego robactwa, a nawet myszy gniazdka sobie wiły. Przykładem być może Lady Coke Norfolk, która poroniła z przestrachu po wykryciu w swojej koafiurze ... myszy. XVIII wieczny elegant czy elegantka wyposażony był więc w sprzęt do walki z insektami: różnego rodzaju młoteczki (od metalowych do złotych), łapeczki a także pułapeczki. Powiedzcie sami, iż historia fryzur XVIII wiecznych jest niesamowita!!! Jeszcze w latach 50 i 60. XX wieku zalecano mycie głowy nie częściej niż raz na 10-14 dni. Żeby nie chodzić z tłustymi włosami, należało je myć "na sucho", np. zmieloną kaszą jęczmienną. Dopiero pod koniec lat 70 zalecano myć głowę stosownie do własnych potrzeb.
Symbolem braku higieny był kołtun polski, który szczególnie doskwierał chłopom. Kołtun to sfilcowana plątanina niemytych i nieczesanych włosów. Długo tego typu "fryzury" nie wiązano z brakiem higieny. Otaczano ją za to wieloma przesądami. Kołtun uważano za siedlisko złych demonów i wierzono, że "wyciąga" z ciała różne choroby. Panowało przekonanie, że obcięcie go grozi ślepotą, głuchotą lub szaleństwem, więc czekano, aż sam odpadnie. Metodą na pozbycie się kołtuna było picie wódki, w której namoczono inny kołtun lub zjedzenie ugotowanego jeża.
Pstro na głowie
Nie było chyba epoki, w której kobieta byłaby zadowolona z barwy swoich włosów. Już Egipcjanki nauczyły się wykorzystywać hennę i indygo do nadania czerwonego lub granatowego połysku włosom. Greczynki rozjaśniały włosy z pomocą rumianku i promieni słonecznych. Fryzjerzy preparowali "farby" do włosów z mieszanki ziół, soli mineralnych, miedzi i ołowiu. Bywało, że owe "farby" wypalały włosy i parzyły skórę głowy.
Rzymianki również rozjaśniały włosy. Używały do tego celu specjalnego mydła i koziego tłuszczu, popiołu i buczyny. W średniowieczu wynaleziono bardzo trwałą farbę z łupin orzecha, tlenku ołowiu i siarczanu miedzi, która barwiła włosy na czarno.
W XVIII wieku kolor włosom nadawano za pomocą barwnego pudru. Koafiurę jakakolwiek by nie była, koniecznie trzeba było najpiękniej upudrować. Bo na całe XVIII stulecie jak śnieg nieprzerwanie sypał się zewsząd delikatny pył pudru. Najczęściej białego. Choć i kolorowy się trafił, gdy wymagała tego barwa sukni albo fantazja elegantki. Toteż zawsze na "gotowalni" (toaletce) damy leżał sobie "łabędzik" - z przyszytego do irchy puchu zrobiona kulka pierzasta, opatrzona w rączkę, którą ująwszy, można było delikatnym dotykiem puder rozprowadzić, lub lekko potrząsając, osypywać sobie na głowę.
Jejku jakże się babcia rozpisała i "o mały włos" byłoby tego jeszcze raz tyle. Ten jest szczęśliwym, kto ma "czuprynę jak u Absalona" (bujną), a na pociechę łysym powiem, że "wulkan trawą nie zarasta" :) I jeszcze jedno - przy mnie - "włos wam z głowy nie spadanie" ... :)
Zamężne damy chowały włosy do znajdującej się z tyłu głowy siatki, zaś czoło zdobiły klejnotami. W tym czasie modne były czoła wysokie. Damy rozpoczynały więc dzień od golenia zbędnego owłosienia głowy.
Polskie słowo "białogłowa", oznaczające kobietę pochodzi od białego czepca, który przywdziewała ona w dniu ślubu i bez którego nigdy już się publicznie nie pokazywała.
Starożytni Rzymianie raczej nie kwapili się do mycia włosów, gdyż wierzyli, że ta czynność może odpędzić potężnego opiekuńczego ducha głowy. Być może ten przesąd powstał za sprawą Plutarcha, który pouczał Rzymian, iż powinni zmywać sobie głowy tylko raz w roku, 13 sierpnia.
XVII wiek to wspaniałe koafiury zaczesywane wysoko do góry. Misterne fryzury utrzymywały kształt dzięki specjalnym konstrukcjom. Niewygodne? Potem było już tylko gorzej - naturalne fryzury zostały wyparte przez monstrualne peruki, które zniknęły dopiero z końcem XVIII wieku. Na początku wieku XIX inspiracją dla modniś były antyczne wzorce, które ustąpiły miejsca skomplikowanym fryzurom łączącym loki, koki i upinane warkocze.
Fryzura wyrazem buntu
Lata 20. XX wieku przyniosły rewolucję - kobiety obcięły włosy. Fryzura po raz pierwszy stała się symbolem buntu przeciwko panującym stosunkom społecznym - wyrazem emancypacji kobiet. Kolejna radykalna zmiana miała miejsce w latach 60 - kto nie pamięta szoku, jaki wywoływały zarośnięte głowy Beatlesów? Po wiekach misternie dopracowanych koafiur szukająca własnej drogi młodzież zarządziła odwrót od tradycji. Nieco później pojawiło się pokolenie "dzieci kwiatów" z długimi, rozpuszczonymi włosami. W drugiej połowie lat 70 szok wywoływali pankowcy w skórach, ciężkich butach, z krótkimi, sztywnymi fryzurami. Nieskrępowane wymogom mody, oryginalne fryzury stały się jednym z elementów rewolucji kulturowej i obyczajowej.
Peruki
Peruki świadczą o tym, jak ważne jest dla ludzi bujne owłosienie głowy. Używano ich już w Mezopotamii, ale prawdziwą furorę zrobiły w starożytnym Egipcie. Nosili je wszyscy - bogaci z włosów ludzkich, zaś biedni z filcu lub włókien roślinnych. Skóra głowy pod perukami była ogolona. W Grecji i Rzymie w powszechnym użyciu były treski wpinane w skomplikowane fryzury. Rzymianki wykorzystywały też jasne włosy niewolnic, które wpinały tak, by imitowały ich własne.
Pod koniec XVII wieku bogaci mężczyźni i kobiety w całej Europie byli absolutnie opętani obsesją mody - perukami. Ale to nie były takie zwykłe peruki, lecz ... teatr jednej głowy, prawdziwe dzieła sztuki! Arystokratki - szczególnie damy z kręgu francuskiej królowej Marii Antoniny (1755-93), słynącej z namiętności do strojów i zbytku - uważały, że prawdziwa elegantka powinna paradować z historyczną sceną na głowie. Tak więc na szczycie damskich głów rozkwitały ogrody lub cumowały frachtowce. Peruki były tak wysokie, że fryzjer musiał czasami wchodzić na drabinę.
Jan Chryzostom Pasek tak pisał o perukach, które przywiozła do Polski Maria Ludwika - "rzadko było obaczyć czupryny, tylko łby jak pudła największe, aż jasność okien zasłaniały".
Peruki męskie początkowo przyjmowały formę opadających na ramiona loków, by potem zamienić się na zaczesane do tyłu i zakończone kitką.
Fryzura nie siada! - czyli jak tworzono te niezwykłe uczesania
Francuscy mistrzowie sztuki fryzjerskiej układali włosy na drucianych ramach (podobnie jak dzisiaj układa się kompozycje kwiatowe), a kształt fryzurom nadawali poduszeczkami z końskiego włosia.
Fryzurę utrwalano, nakładając na włosy ogromne ilości smarowidła zwanego pomadą. Był to XVIII-wieczny odpowiednika dzisiejszego żelu do układania włosów, lecz pomadę robiono ze smalcu, czyli tłuszczu wytopionego z mięsa. Aby stłumić jego woń, dodawano perfum - wyobraźcie sobie ten zapach ...
Na koniec obficie posypywano eleganckie głowy pudrem. Ten "fryzjerski łupież" robiono z mąki. Czasami barwiono go n różowo, niebiesko bądź żółto, aby fryzura pasowała kolorystycznie do sukni damy.
I wreszcie fryzjer dodawał elementy mające tworzyć dzieło sztuki - koszyki z kwiatami, misy z owocami ... studnię, wiadro na odpadki - słowem wszystko co mogło się przydać.
Pielęgnacja
Greczynki myły głowy w mieszance popiołu i gliny. Zachowały się też średniowieczne przepisy na pielęgnację włosów - myło się je roztworem saletry i zmiażdżonej cieciorki. Bywały jednak epoki kiedy unikano mycia, także głowy. Higienę miało zastąpić pudrowanie i perfumowanie. Właśnie w tych czasach, czasach peruk (najczęściej wykonanych z włosia końskiego) z wymyślnymi konstrukcjami na głowie, które było siedliskiem wszy i innego robactwa, a nawet myszy gniazdka sobie wiły. Przykładem być może Lady Coke Norfolk, która poroniła z przestrachu po wykryciu w swojej koafiurze ... myszy. XVIII wieczny elegant czy elegantka wyposażony był więc w sprzęt do walki z insektami: różnego rodzaju młoteczki (od metalowych do złotych), łapeczki a także pułapeczki. Powiedzcie sami, iż historia fryzur XVIII wiecznych jest niesamowita!!! Jeszcze w latach 50 i 60. XX wieku zalecano mycie głowy nie częściej niż raz na 10-14 dni. Żeby nie chodzić z tłustymi włosami, należało je myć "na sucho", np. zmieloną kaszą jęczmienną. Dopiero pod koniec lat 70 zalecano myć głowę stosownie do własnych potrzeb.
Źródło: SILVA RERUM |
Symbolem braku higieny był kołtun polski, który szczególnie doskwierał chłopom. Kołtun to sfilcowana plątanina niemytych i nieczesanych włosów. Długo tego typu "fryzury" nie wiązano z brakiem higieny. Otaczano ją za to wieloma przesądami. Kołtun uważano za siedlisko złych demonów i wierzono, że "wyciąga" z ciała różne choroby. Panowało przekonanie, że obcięcie go grozi ślepotą, głuchotą lub szaleństwem, więc czekano, aż sam odpadnie. Metodą na pozbycie się kołtuna było picie wódki, w której namoczono inny kołtun lub zjedzenie ugotowanego jeża.
Pstro na głowie
Nie było chyba epoki, w której kobieta byłaby zadowolona z barwy swoich włosów. Już Egipcjanki nauczyły się wykorzystywać hennę i indygo do nadania czerwonego lub granatowego połysku włosom. Greczynki rozjaśniały włosy z pomocą rumianku i promieni słonecznych. Fryzjerzy preparowali "farby" do włosów z mieszanki ziół, soli mineralnych, miedzi i ołowiu. Bywało, że owe "farby" wypalały włosy i parzyły skórę głowy.
Rzymianki również rozjaśniały włosy. Używały do tego celu specjalnego mydła i koziego tłuszczu, popiołu i buczyny. W średniowieczu wynaleziono bardzo trwałą farbę z łupin orzecha, tlenku ołowiu i siarczanu miedzi, która barwiła włosy na czarno.
W XVIII wieku kolor włosom nadawano za pomocą barwnego pudru. Koafiurę jakakolwiek by nie była, koniecznie trzeba było najpiękniej upudrować. Bo na całe XVIII stulecie jak śnieg nieprzerwanie sypał się zewsząd delikatny pył pudru. Najczęściej białego. Choć i kolorowy się trafił, gdy wymagała tego barwa sukni albo fantazja elegantki. Toteż zawsze na "gotowalni" (toaletce) damy leżał sobie "łabędzik" - z przyszytego do irchy puchu zrobiona kulka pierzasta, opatrzona w rączkę, którą ująwszy, można było delikatnym dotykiem puder rozprowadzić, lub lekko potrząsając, osypywać sobie na głowę.
Jejku jakże się babcia rozpisała i "o mały włos" byłoby tego jeszcze raz tyle. Ten jest szczęśliwym, kto ma "czuprynę jak u Absalona" (bujną), a na pociechę łysym powiem, że "wulkan trawą nie zarasta" :) I jeszcze jedno - przy mnie - "włos wam z głowy nie spadanie" ... :)
Pomocne źródła:
WIKIPEDIA
SILVA RERUM
"Wrzask mody" - Michael COX
"KALENDARZ POLSKI" - Józef Szczypka
"FARFAŁKI STAROPOLSKIE" - A. Hermeliński-Dzierożyński
WIKIPEDIA
SILVA RERUM
"Wrzask mody" - Michael COX
"KALENDARZ POLSKI" - Józef Szczypka
"FARFAŁKI STAROPOLSKIE" - A. Hermeliński-Dzierożyński