Owoce jarzębiny można zbierać pod koniec września lub w październiku, ścinając jej dojrzałe, czerwone baldachimy. Świeże owoce jarzębiny są gorzkie, a nawet szkodliwe, tak więc niejadalne.
Jednak po zblanszowaniu lub przemrożeniu można z nich robić różne przetwory, takie jak: syropy, dżemy, musy, jarzębiak.
Najsmaczniejsza jednak jest jarzębina do mięs smażona z jabłkami. Ilość cukru zależeć będzie od gatunku jabłek. Kwaśne jabłka wymagają więcej cukru. A jeśli pod koniec duszenia dodamy łyżkę octu winnego, jarzębina będzie bardziej wytrawna, świetna do dziczyzny.
Jednak po zblanszowaniu lub przemrożeniu można z nich robić różne przetwory, takie jak: syropy, dżemy, musy, jarzębiak.
Najsmaczniejsza jednak jest jarzębina do mięs smażona z jabłkami. Ilość cukru zależeć będzie od gatunku jabłek. Kwaśne jabłka wymagają więcej cukru. A jeśli pod koniec duszenia dodamy łyżkę octu winnego, jarzębina będzie bardziej wytrawna, świetna do dziczyzny.
JARZĘBINA DO MIĘS
Składniki:
na 3 słoiki po 0,25 l
500 g korali jarzębiny
500 g jabłek
łyżeczka imbiru
łyżeczka chili
1-2 ząbki czosnku
szklanka cukru
100 g rodzynek
Jeśli trzeba, dosypać cukier, podgrzewać, by się rozpuścił. Słoiki umyć, wyparzyć, napełnić gorącą jarzębiną, zamknąć. Słoiki odwrócić do góry dnem. Można też przez 10 minut je pasteryzować. Trzymać w chłodnym i ciemnym miejscu.
Źródło: "Moje Gotowanie" - wrzesień 1996 nr9(22)
Nie może również zabraknąć tej piosenki !
PS.
Napisałam tutaj o wpływie księżyca na naszą urodę,
klik Księżyc i uroda
Przygotowanie:
Jarzębinę umyć, osączyć. Jabłka obrać, wyciąć gniazda nasienne, miąższ pokroić w kostkę, dodać do jarzębiny. 1/2-2/3 owoców i cały cukier włożyć do rondla. Dusić 1 i 1/2 godziny.
Zdjąć z ognia, gdy owoce są rozgotowane, lekko przestudzić. Ciepłą masę przetrzeć przez sito. Pozostałe na sicie skórki wyrzucić. Czosnek obrać, posiekać. Rodzynki sparzyć, opłukać.
Pozostałą jarzębinę oraz jabłka wrzucić do przecieru, dodać czosnek, rodzynki i przyprawy. Ponownie doprowadzić do wrzenia, dusić 10 minut. Spróbować czy jarzębina jest dość słodka.
Zdjąć z ognia, gdy owoce są rozgotowane, lekko przestudzić. Ciepłą masę przetrzeć przez sito. Pozostałe na sicie skórki wyrzucić. Czosnek obrać, posiekać. Rodzynki sparzyć, opłukać.
Pozostałą jarzębinę oraz jabłka wrzucić do przecieru, dodać czosnek, rodzynki i przyprawy. Ponownie doprowadzić do wrzenia, dusić 10 minut. Spróbować czy jarzębina jest dość słodka.
Jeśli trzeba, dosypać cukier, podgrzewać, by się rozpuścił. Słoiki umyć, wyparzyć, napełnić gorącą jarzębiną, zamknąć. Słoiki odwrócić do góry dnem. Można też przez 10 minut je pasteryzować. Trzymać w chłodnym i ciemnym miejscu.
Źródło: "Moje Gotowanie" - wrzesień 1996 nr9(22)
PS.
Napisałam tutaj o wpływie księżyca na naszą urodę,
klik Księżyc i uroda
A ja jarzębinę zwykle traktowałam jako ozdobnik i pokarm dla ptaków. Tak mnie zachęciłaś, że chyba spróbuję i wykorzystam Twój przepis.
OdpowiedzUsuńhmmm, mnie też spodobał się ten pomysł :) nigdy nie jadłam takiej jarzębiny, a jedyna jaka mi się kojarzy, to z dzieciństwa - jarzębina w czekoladzie - rewelacyjne to było, teraz nigdzie nie mogę tego znaleźć :/
OdpowiedzUsuńale mam pytanie, ja mam jarzębinę w sumie nie wiem jaką, chyba ozdobną, wysokość ok 2 metrów i wygląda prawie jak wierzba płacząca, ale owoce ma czerwone i takie same jak zwykła jarzębina :) czy taka też się nadaje?? teoretycznie powinna, ale pewna nie jestem :/
Jaguś,pamiętam z dzieciństwa jak robiłyśmy sobie przepiękne korale i bransoletki z jarzebiny,ale nigdy nie robiłam z niej z nniej żadnych przetworów, mieszkam blisko ruchliwej ulicy i chyba w tej mojej to cała tablica Mendelejwa...:))Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDoDo i słusznie prawisz, jarzębina pięknie wygląda we wszelkiego rodzaju ozdobnikach w połączeniu z zielenią. A tak w ogóle jej łacińska nazwa w dosłownym znaczeniu oznacza "jarzębina łowiąca ptaki", i dawniej właśnie ptasznicy używali jej owoców, jako przynętę na ptaki. Doskonale wszyscy jarzębinę znamy, jednakże jakoś się jej obawiamy, a naprawdę warto ją wypróbować ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
30-ileś, a ja pamiętam jak za czasów PRL-u, można było zakupić taką jarzębinę kandyzowaną. Była ona pysznie słodka, a teraz też już jej nigdzie nie widzę. A taką w czekoladzie, też pamiętam. Teraz tak właściwie, to zapomnieliśmy o jej walorach zdrowotnych jak i kulinarnych.
OdpowiedzUsuńJarzębina ozdobna, nie ozdobna - każda jednako jest dobra (oczywiście nie surowa)po przemrożeniu lub wysuszeniu. Ta po wysuszeniu świetnie nadaje się na herbatkę (napar). Zanim Ci odpowiedziałam na Twoje pytanie, najpierw się upewniłam (tu i tam), czy aby dobrze Ci odpowiem. Więc Ci mówię, że możesz jej zażywać do woli, bez obawy ...
Cieplutko pozdrawiam.
Alutko wszystko byłoby z tą jarzębiną OK!, żeby nie ta tablica Mendelejewa. Chociaż, gdzieś chyba czytałam, że właśnie jarzębina jest (ponoć) odporna na te unoszące się w naszym powietrzu spaliny ...
OdpowiedzUsuńA korale z jarzębiny, też się robiło, to były piękne czasy ...:)
Pozdrawiam serdecznie
dziękuję bardzo za informacje :)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Ty wstawiasz linki z piosenkami?
Smacznie pozdrawiam :)
Ciekawy przepis. Nawet nie skojarzyłam, że jarzębina może być jadalna. Pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńa ja byłam dziś pod mą jarzębiną i masakra!!! żadnych owoców i liście już z niej powoli opadają, nie wiem czy ta moja tak wcześnie miała owoce :/ bo były i to sporo :( no nic może znajdę gdzieś jeszcze jakąś w okolicy :((
OdpowiedzUsuńMorgano bo ja muzykę lubię wszelką -:) Na moim starym blogu też od czasu do czasu zamieszczałam linki, ale tutaj z nimi mam lepiej, bo wystarczy tylko kliknąć (każdy może), i niech muzyka gra ...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.
Euredyko no to teraz już wiesz, i z powodzeniem możesz ją sobie zjeść.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Oj szkoda 30-ileś, może i nastał już na nią "koniec". Tak w zasadzie jarzębina powinna być zbierana wrzesień, październik. Jeżeli już jej nie znajdziesz, to niestety, ale będziesz musiała poczekać do następnego roku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Niewątpliwie to interesujące. Oh, mam w ogrodzie 3 jarzębiny, sadziłam je jeszcze jako dziecko.
OdpowiedzUsuńJagódko czemu Ty tak smacznie to opisujesz? o czym bym nie czytała to ślina sama cieknie, nawet o tej jarzebinie, a to moze byc super dodatek do mięs ...pozdrawiam JAGUŚ.
OdpowiedzUsuńjuż kiedyś słyszałam o tym przepisie ale nie robiłam nigdy konfitur do mięsa z jarzębiny, czas spróbować , buziaczki
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy też napiszesz, jak sporządzić jarzębiak, ponad 40 lat temu się nim ubzdryngoliłam. Teraz nie wzięłabym do ust!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
ANULKO jak tylko znajdę przepis na "solidny" jarzębiak, oczywiście,że napiszę.
OdpowiedzUsuńNo tak, ja też miałam taki przypadek będąc młodą panienką. Przyjechali w odwiedziny kuzyni ze wsi, i też się upoiłam, ale miodem pitnym ... wrrr !
Pozdrawiam serdecznie
Generale (wolę Generała niż śmierć - wybacz), no to chyba już te jarzębiny są sporawe i powinnaś coś z nimi zrobić ...
OdpowiedzUsuńZapewne piękne są ich te czerwone korale, świetnie wyglądają w bukietach z kwiatami.
Pozdrawiam serdecznie.
Alicjo myślę, że Ci nawet posmakuje taka konfitura do mięs ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Basiu, i właśnie o to chodzi, aby Ci ślinka ciekła ... :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Wczoraj zrobiłam, dziś spróbowalismy do obiadu - super pasowało do miesa. Polecam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wyszła mi bardzo gorzką konfitura mimo że mroziłam jarzębine 2 dni i co teraz? Wyrzucić?
OdpowiedzUsuńJa mrozilam3 miesiac
UsuńPolecam przemrozic a potem jeszcze lekko zblanszowac tzw wrzucic do wrzatku na chwilke i wyciagnac. W ten sposob gorycz tez znika
Usuń