To zwykłe danie zyskało arystokratyczny rodowód dzięki monarchii habsburskiej, która pozostawiła po sobie nie tylko wielką spuściznę historyczną i kulturalną, ale także kulinarną.
Omlet ten, smażony w głębokim tłuszczu, jest rodzajem pulchnego naleśnika, porwanego na kawałki. To niezbyt wykwintne, i raczej domowe danie, ma wiele ciepła i uroku. Wygląda jak trochę nieudany omlet grzybek na słodko.
Z tym tradycyjnym austriackim przysmakiem wiążą się dwie historie. Jedna dotyczy cesarza Franca Józefa, wielkiego miłośnika polowań. W czasie jednego z nich cesarz zgubił się w lesie. Zziębnięty i głodny trafił do wiejskiej chaty, gdzie gościa nakarmiono omletem, niestety, niespecjalnie efektownym, bo porwanym na kawałki. Stąd nazwa schmarren - oznaczająca skrawki, śmieci.
Druga opowieść dotyczy Elżbiety - cesarzowej Austrii i królowej Węgier - znanej również jako Sisi lub Sissi. Była ona piękną, tajemniczą i tragiczną postacią - ucieleśnieniem blasku i cienia austriackiego dworu cesarskiego z końca XIX wieku.
Kiedy licznymi wojażami cesarzowa przebywała w Wiedniu, zwłaszcza w karnawale, lubiła - od czasu do czasu - zniknąć z pałacu. Powiadano, że wieczorami, oczywiście incognito, bawiła się na zwykłych balach. Kiedyś ponoć widziano ją nawet na balu praczek, przebraną za jedną z nich.
I właśnie podczas tych karnawałowych eskapad, poczęstowano omletem schmarren. W dowód sympatii chciano go nazwać jej imieniem, ale zaproponowała, aby dodać słowo kaiser, tzn. cesarz, co wzbudziło pewne zdziwienie. Jednak, gdy okazało się kim jest naprawdę, nazwa została przyjęta.
Omlet wyśmienicie nadaje się na śniadanie bądź podwieczorek. Podaje się go na ciepło z rodzynkami lub sokiem truskawkowym bądź malinowym.
W sezonie ze świeżymi owocami, a kiedy ich nie ma, z powidłami śliwkowymi, dżemem albo samym cukrem pudrem i cynamonem. Najlepiej smakuje popijany mlekiem lub kompotem.
Omlet ten, smażony w głębokim tłuszczu, jest rodzajem pulchnego naleśnika, porwanego na kawałki. To niezbyt wykwintne, i raczej domowe danie, ma wiele ciepła i uroku. Wygląda jak trochę nieudany omlet grzybek na słodko.
Z tym tradycyjnym austriackim przysmakiem wiążą się dwie historie. Jedna dotyczy cesarza Franca Józefa, wielkiego miłośnika polowań. W czasie jednego z nich cesarz zgubił się w lesie. Zziębnięty i głodny trafił do wiejskiej chaty, gdzie gościa nakarmiono omletem, niestety, niespecjalnie efektownym, bo porwanym na kawałki. Stąd nazwa schmarren - oznaczająca skrawki, śmieci.
Druga opowieść dotyczy Elżbiety - cesarzowej Austrii i królowej Węgier - znanej również jako Sisi lub Sissi. Była ona piękną, tajemniczą i tragiczną postacią - ucieleśnieniem blasku i cienia austriackiego dworu cesarskiego z końca XIX wieku.
Kiedy licznymi wojażami cesarzowa przebywała w Wiedniu, zwłaszcza w karnawale, lubiła - od czasu do czasu - zniknąć z pałacu. Powiadano, że wieczorami, oczywiście incognito, bawiła się na zwykłych balach. Kiedyś ponoć widziano ją nawet na balu praczek, przebraną za jedną z nich.
I właśnie podczas tych karnawałowych eskapad, poczęstowano omletem schmarren. W dowód sympatii chciano go nazwać jej imieniem, ale zaproponowała, aby dodać słowo kaiser, tzn. cesarz, co wzbudziło pewne zdziwienie. Jednak, gdy okazało się kim jest naprawdę, nazwa została przyjęta.
Omlet wyśmienicie nadaje się na śniadanie bądź podwieczorek. Podaje się go na ciepło z rodzynkami lub sokiem truskawkowym bądź malinowym.
W sezonie ze świeżymi owocami, a kiedy ich nie ma, z powidłami śliwkowymi, dżemem albo samym cukrem pudrem i cynamonem. Najlepiej smakuje popijany mlekiem lub kompotem.
Omlet cesarski
(Kaiserschmarren)
Składniki (2-3 porcje):
- 4 jajka,
- sól,
- 3 płaskie łyżki mąki,
- 1/2 szklanki mleka,
- garść rodzynek,
- 4 łyżki masła,
- cukier puder,
- odrobinę cynamonu (1/2 łyżeczki),
- 2 łyżki płatków migdałowych.
Przygotowanie:
1. Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę, dodać rozmieszane żółtka. Masę delikatnie mieszać, jednocześnie powoli wsypując przesianą mąkę i wlewając mleko. Jeśli chcemy dodać rodzynki, należy najpierw je namoczyć w gorącej wodzie, osączyć na sicie i wsypać do ciasta razem z mąką.
2. Na dużej patelni, na małym ogniu rozgrzać masło (lepiej użyć klarowanego, a jeżeli chodzi o samo masło to dobrze jest je dodawać z olejem w stosunku 1:1. Masło nam się nie przypali). Wlać ciasto i smażyć na średnim ogniu. Kiedy spód się przypiecze, łopatką podzielić omlet na kawałki. Posypać cukrem pudrem, szczyptą cynamonu i płatkami migdałowymi, wymieszać. Przykryć na chwilkę, by uwolnił się zapach cynamonu. Jeszcze ciepłe wyłożyć na ogrzany talerz.
Będąca na wiecznej diecie Sisi bardzo polubiła ten deser, który jest przepyszny, słodki, lekki, puszysty - wart cesarskiego stołu. I oczywiście wcale nie jest trudny do zrobienia, nawt jak się połamie, porwie przy przewracaniu na drugą stronę, to nic nie szkodzi, to jeszcze lepiej, bo taki ma być...
"Moje gotowanie" - wrzesień 2011 nr 9(202)
Link do tego posta:
http://babuni-blog49.blog.onet.pl/2011/04/17/tort-pawlowej/#comments
Będąca na wiecznej diecie Sisi bardzo polubiła ten deser, który jest przepyszny, słodki, lekki, puszysty - wart cesarskiego stołu. I oczywiście wcale nie jest trudny do zrobienia, nawt jak się połamie, porwie przy przewracaniu na drugą stronę, to nic nie szkodzi, to jeszcze lepiej, bo taki ma być...
Wielce pomocne źródło:
"Moje gotowanie" - wrzesień 2011 nr 9(202)
Link do tego posta:
http://babuni-blog49.blog.onet.pl/2011/04/17/tort-pawlowej/#comments
brzmi pysznie, a ja do tego jeszcze przed śniadaniem :) trzeba będzie spróbować zrobić :)
OdpowiedzUsuńNa śniadanko w sam raz... smacznego!
UsuńPozdrowionka.
Pychotka! Już sobie wyobrażam ten smak :)
OdpowiedzUsuńNiby nic takiego, a jakie pyszne...
UsuńPozdrowionka.
Jak wroce ze spaceru dlugieeeeg bede robic ow omlecik!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci sobotnie.
U mnie jest po prostu bajecznie i jesiennie...
Judyta
No i jak, smakowało? :)
UsuńU mnie wczoraj też była piękna pogoda,
aż się nie chciało wracać z ogródka do domu.
Pozdrowionka.
http://www.gutekueche.at/rezepte/847/wiener-kaiserschmarrn.html
OdpowiedzUsuńZutaten für Portionen Zutaten-Menge mit eingegebenen Portionen umrechnung(dla 3 osób)
40 Gramm Butter(masło)
4 Stück Eier(jajka)
200 Gramm Mehl(mąka)
300 Milliliter Milch(mleko)
30 Gramm Rosinen(rodzynki)mogą byc platki migdałowe
1 Prise Salz(sól)
1 Prise Staubzucker zum Bestreuen( szczypta cukru pudru do posypania)
30 Gramm Zucker
Jak się na patelni usmaży włozyć do nagrzanego piekarnika i dopiero potem porwać na kawałki(zawsze widelcem) i jeszcze raz z cukrem na patelni przyrumienić. Widziałam jak to kucharze robia JaGa. Tam w twoim przepisie chyba za mało mąki jest. Pozdrawiam serdecznie
Ulu dzięki za ten nowatorski przepis.
UsuńAle tak w ogóle, to prawdziwy omlet
nie powinien zawierać mąki, ino same jajka.
Po dodaniu mąki to już mamy omleto-grzybek,
tak bym go nazwała. Najistotniejsze w omlecie są jajka.
Hmm..., do piekarnika włożyć, też nie za bardzo,
bo omlet nie może być tak spieczony z obydwu stron,
tylko z jednej. Zresztą już o omletach pisałam pod tym linkiem
http://jaga-babciaradzico.blogspot.com/2012/05/delikatne-i-puszyste-omlety.html
i dalej się tego trzymam, o czym napisałam
Pozdrowionka.
Ten przepis z samego wiednia. Szczerze ,to ja nie próbowałam nigdy, ale widzialam na ekranie jak go specjaliści robią. Bo to raczej nie omlet JaGa ten, Kaiserschmarren, tylko naleśnik. Do omletu także mleka się nie dodaje.Pozdrawiam wzajemnie
UsuńI tu się muszę z tobą zgodzić, że prawdziwy omlet musi się obyć i bez mleka. Mleko i śmietanę dodaje się po to aby omlet był bardziej pulchny.
UsuńJest wiele odmian omletów, jednakże najprawdziwszy jest ten francuski z samych jajek, smażony na maśle, gdzie spód musi być przypieczony natomiast powierzchnia taka galaretowata.
Moja mama gdy smaży sobie jajecznicę, także dodaje odrobinę mleka, bo mówi, że wtedy jest lepsza. Tak samo i tego Kaiserschmarren w Wiedniu też może być wiele, ja jednak trzymam siętego przepisu, który podałam....
Pozdrowionka.
Jest jeszcze i taka legenda która opowiada,że Sisi omlet jeść nie chciala, a siedząc nad nim tylko porwała go na kawałeczki i kazala go odnieśc do kuchni w której kucharz go na patelni odgrzał i dostał nagle cynk,że cesarz coś głodny i natychmist chce cos słodkiego. Więc podał ten porwany na kawałki specjał cesarzowi razem z kompotem ze śliwek. To podobno od cesarza JaGa,(Kaiser-cesarz) a nie od Sissi jest ta nazwa. Wiadomo że panowie lubią słodkie więc ja nawet jestem sklonna tej wersji uwierzyc hehe, a Sissi chyba za bardzo o dietę dbała by jeść takie słodkie danie. Pięknie ten ptaszek tu świergoli jak na pierwszy dzień kalendarzowej jesieni. Pozdrawiam JaGa serdecznie
UsuńTwoja Mama ma rację z odrobiną mleka rzeczywiście jest lepsza-;))
UsuńUlu jest wiele historyjek z tym omletem. Czytałam gdzieś też, że omlet ten nie udał się kucharzowi ale gdy go spróbowano okazał się całkiem, całkiem pyszny i tak już ostał.
UsuńI nawet Sisi pomimo swj dragońskiej diety, sobie go nie odmówiła.
Serdeczności zostawia,.
To jednak mami wie co dobre - stara szkoła :)
UsuńBuziole.
Robiłam wnusi omlety rano ale nigdy nie dodawałam mleka. Na jedno jajo dawałam płaską łyżkę mąki i już. Muszę wypróbować Twój przepis, bo film o Sisi bardzo mi się podobał, wersja, którą nadawano latem, również była dobra, bo lubię bajki i piękne kostiumy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLoteczko film "Sissi", w którym gra Romy Schneider, mogłabym oglądać bez końca. Kiedyś to w ogóle żyło się bajkowo :)
UsuńWypróbuj kochanie ten przepis i poczuj się jak cesarzowa :)
Pozdrowionka.
Eeech, kulinarnie to były czasy... Wierzynek podawał na śniadanie ostrygi, które dnia poprzedniego zbierano w Adriatyku i nocnym pociągiem via Wiedeń przyjeżdżały rankiem do Krakowa, gdzie ich z dworca pikolak odbierał (podobnie jak świeżych homarów i langust na obiad)...:) Nawiasem, to było i dzięki temu możliwe, że postój był dłuższy, bo się drużyna zmieniała w parowozie (maszynista na dalszą do Warszawy jazdę mieć musiał uprawnień międzynarodowych, w przeciwieństwie do tych, co jeździli z Triestu przez Wiedeń na liniach krajowych:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
O tak Mości Wachmistrzu, te dawniejsze czasy
Usuńbyły iście kulinarne. Jadło nie było podtruwane
chemią, tak jak to dziś bywa. A jakie specjały
tworzono, a stoły jak suto zastawiano,
o tym dziś, tylko możemy pomarzyć.
Bardzo dziękuję Ci za tą historię ostrygową,
gdzie te czasy, no gdzie?! Nie ma, i nie będzie!
Jaka szkoda...
Pozdrowionka.
JaGuś, już sobie wyobrażam, jakie to jest smaczne, szkoda tylko, że nie dla mnie. Od kilku lat nie smażę nawet naleśników. Kiedyś próbowałam z żytniej mąki, ale się nie udało, bo ciasto nie chciało się usmażyć.
OdpowiedzUsuńMocno ściskam.
Oj szkoda Aniu, że nie możesz poszaleć
Usuńw kuchni z naleśnikami...
Czyżby lata szaleństw już się skończyły :))
Słodko ściskam,
Cesarzowa Sisi gustowała nie lada smakołykami robię podobne mniam ,mniam pychota pozdrawiam weekendowo
OdpowiedzUsuńWidać Różo, że ten omlet musi pysznym być,
Usuńskoro cesarzowa (dbająca o linię) nie mogła
sobie go odmówić.
Pozdrowionka.
Pychotka
OdpowiedzUsuńAno :)
UsuńPozdrowionka.
Myślę, że to wyśmienite danie na jesienne smutne dni. Dzisiaj jest pięknie, ale jak przyjdą szarugi, to taki omlecik cesarski nie tylko brzmi świetnie ale musi być doskonały!! To chyba danie specjalnie dla mnie, dziękuję. Wielki Łakomczuch, pozdrawia Cię!
OdpowiedzUsuńO tak Joasiu, niebawem nastaną długie noce,
Usuńkrótkie dnie i to danie jest w sam raz na
osłodę tych krótkich dni. Smacznego - Łakomczuszko :)
Pozdrowionka.
Uwielbiam omleciki. Od dzisiaj będę się czuć jak cesarzowa, zajadając omlet.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAzalko już całkiem poczułabyś się jak cesarzowa,
Usuńgdyby ten omlet już zrobiony do stołu Ci podano,
bo chyba cesarzowa sama sobie tego omletu nie robiła - myślę.
Pozdrowionka.
Jako że też na wiecznej diecie jestem może przepis wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńMmm..., myślę podobnie jak Sisi, że chyba diecie nie zaszkodzi :)
UsuńPozdrowionka.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńSmaczny post u Ciebie :)
A ja właśnie racuszki na kolację smażyłam :) na życzenie domowników z brzoskwiniami, które w tym roku obrodziły, że hej :()
Pozdrawiam mile na jesienny czas :)
Oj racuszki i, to jeszcze z brzoskwiniami... mniam, mniam.
UsuńAleś mi apetytu kochana narobiłaś :)
Mój stół w żadnym wypadku nie jest cesarski.... ale też sobie ten omlecik zrobię:-)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności JaGo!!!
Stokrotko wystarczy, że na tym stole będzie omlet cesarskim zwany... :))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie przepadam za omletami, ale jeżeli - to wolę wersję nie słodką. Np. ze szpinakiem, albo z drobno skrojonym plasterkiem szynki i serkiem..... Do stołu cesarzowej mi widac nie po drodze :(( Buziaki, Marylko, myślę, że już częściej będziesz bywac na blogu ?? :))))
OdpowiedzUsuńNo nie każdy przepada za słodkościami...
UsuńPodana przez Ciebie wersja omletów na pewno też jest pyszna
no i bardziej kaloryczna.
Widzisz Aniu miałam taki zamiar na blogu teraz częściej
bywać, ale mama mi się rozchorował i jest w szpitalu.
Gdy wyjdzie ze szpitala będę musiała poświęcić jej
troszku więcej czasu. Sama rozumiesz.
Serdeczności zostawiam.
Uwielbiam omlety, naleśniki...
OdpowiedzUsuńWykorzystam ten przepis. Może nawet jutro?
Mam małego bzika na punkcie Sisi, więc tym bardziej będzie mi smakował ten omlet...
Serdecznie pozdrawiam::)
Ja też bardzo lubię naleśniki, omlety i to podawane w różnej
Usuńpostaci czy na słodko, czy też bardziej pikantnie.
Ja też chyba mam bzika na punkcie Sisi a film "SissI" mogłabym oglądać bez końca.
Pozdrawiam serdecznie.
Piękne opowiadanie, piękne fotki i na pewno smaczne danie. Bardzo dobry i smaczny post. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńVojtek po śniadaniu NIE CESARSKIM :)
Dzięki Vojtku! A co do dania to niemoże ono być niesmaczne...
UsuńPozdrowionka.
Dziękuję za ten przepis i historię z nim związaną. Moja wnusia ostatnio prosiła o omlet, nie miałam czasu jej zrobić. Ten przepis wydaje sie dla niej doskonały , lubi rodzynki. Pozdrawiam im serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńAlinko wnusia na pewno będzie z niego zadowolona, a przy okazji i ja :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pysznie brzmi a i chyba w przygotowaniu jest łatwy :-)
OdpowiedzUsuńTen omlecik robi się bezproblemowo, no i zawsze wyjdzie... :))
UsuńPozdrowionka.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńKocham omlety. Czyż może by lepsze śniadanie od omleta z kawą i śpiewającym ptaszkiem w towarzystwie Babci Jagi?
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ci moja droga i zapraszam na kaweczkę oraz omlecika...:))
UsuńBuziole.
smakowicie sie zapowiada
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do udziału w moim rozdaniu:
http://czerwonafilizanka.blogspot.com/2013/09/rozdanie.html#comment-form
Nie dość, że smakowity to jeszcze cesarski... :))
UsuńJuż idę do Cię!
Pozdrowionka.
Polecaj jak najbardziej. To są nasze życiowe sprawy. Ja się boję być na emeryturze. Po prostu boje się biedy. A ona prawie gwarantowana.
OdpowiedzUsuńPtaszki pracowicie śpiewają :) Jeszcze raz Ci dziękuję za omlet:)
Vojtek
Niestety ale taka jest rzeczywistość, że aż strach o tym myśleć.
UsuńJa też się boję być na emeryturze, bo to będzie coraz gorzej, zamiast lepiej.
Smacznego :)
Buziole.
Bardzo lubię omlety na wszelkie sposoby. Ten przepis z pewnością wykorzystam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZbyszku i myślę, że Ci zasmakuje... :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zrobiłem na śniadanie według tego przepisu. Nie miałem jednak rodzynek ani płatków migdałowych, ale zastąpiłem je orzechami włoskimi i wiórkami kokosowymi. Smakowało wybornie.
OdpowiedzUsuńAhoj:)
Już sobie wyobrażam jak musiał być pyszny ten omlet zrobiony przez Ciebie... :)
UsuńAhoj...
Słodki , nie dla mnie , ale nie zawadzi zrobić dla wnuków. Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńJednakże dla wnusi będzie akuratny....
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
Wprawdzie, JaGo, nie przepadam specjalnie za słodkościami, ale byc może sie przełamie, bo potwornie schudłem!
OdpowiedzUsuńściskam
To koniecznie Klaterku musisz się "podtuczyć" i omlecik tenże będzie jak w sam raz... :))
UsuńPozdrowionka.