Według Zygmunta Glogera, narody starożytne rozpoczynały nowy rok na wiosnę, w marcu, chrześcijanie zaś poczęli liczyć go od Bożego Narodzenia, a Kościół postanowił święcić oktawę narodzin Chrystusa, to jest 1 stycznia [...]
Wszystkie ludy obchodzą dzień ten wesoło i uroczyście. Ostatni wieczór starego roku, północ i narodziny nowego roku mają w sobie coś dziwnie uroczystego i tajemnego.
Nadchodzi chwila, w której rok stary kona i ukazuje się nowy. Rok nowy - jakim będzie? Jest tajemnicą i zagadką.. A więc rzecz prosta, dla tych, co go dożyli - jest to pora życzeń, powinszowań, wróżb oraz hucznych zabaw do białego rana.
SPOD STRZECHY
Dawni
Polacy witali się w Nowy Rok słowami „Bóg cię stykaj” co oznaczało
polecenie opiece Wszechmocnego. A wieczoru sylwestrowego nie obchodzili,
chyba że modlitwą dziękczynną, za łaski w ciągu roku od Boga doznane.
Obyczaj to nowszy i dzisiejszy ucztować w tak uroczystej chwili.
Z rana w
dzień Nowego Roku gromadziła się czeladka i rodzina około głowy
sędziwej, ojca a pana, winszowali wszyscy, składali życzenia, ściskano
się wzajemnie, nie obywało się bez płaczu.
Do dnia noworocznego odnoszą się przepowiednie i przysłowia starodawne:
-
„Nowy Rok pogodny – zbiór będzie dorodny”.
„Gdy na Nowy Rok jasno – w gumnach będzie ciasno”.
„Gdy Nowy Rok mglisty – jeść będą zboże glisty”.
„Na Nowy Rok – przybyło dnia na barani skok”.
-
A później,
a później lud żegna rok stary i wita nowy z wielką wesołością. Figle i
dowcipy młodzieży sypią się jak z rękawa. Chłopcy i dziewczęta czynią
sobie psoty wzajemnie. Zamazują szyby gliną, wciągają na dymnik bronę,
lub drzwi chaty pniem zakładają, żądając okupu za usunięcie jego, kradną
rzeczy i za „wykup” sprawiają ucztę wspólną.
Na
ostatnią wieczerzę starego roku podawało się lemieszka z mąki pszennej
lub hreczanej, suto okraszonej, żeby tak następny rok cały była tłusta.
Rolnicy
obsypywali się owsem na znak pożądanej obfitości zboża, a ci którzy
obchodzili domy innych z powinszowaniem, nosili owies w rękawicy i na
wszystkie rogi stołu sypali po szczypcie, aby tak całe stoły założone
były chlebem w nowym roku.
Miejscami w
Nowy Rok drzewa opalano i słomą opasywano, żeby obficie rodziły, poczym
jeden drugiego niósł na sobie z sadu do chaty, na znak, żeby w roku
owoce tak noszono.
Tradycyjną
rozrywką były też trwające kilka dni polowania, które kończyły się
biesiadami. Kolejnego dnia znów wyruszano w pole i tak działo się aż do
Popielca.
Nie było
jednak bardziej polskiej i szlacheckiej rozrywki zapustnej niż kulig.
Inaczej niż dziś, w czasach staropolskich trwały one wiele dni.
REDUTY, MASKARDY
Karnawał, nazwa pochodzi od włoskiego carne vale od („carne” – mięso + „vale” – żegnaj), mięsożerstwo,
u nas pospolicie zapustami zwane. Ściśle biorąc, tylko 3 ostatnie dni
przed Popielcem stanowią zapust, obszerniej od Nowego Roku lub Trzech
Króli aż do Popielca – tak go nazywano. Karnawał winien swój początek
świętom pogańskim, zwanymi lupercalia i bachanalia.
Tradycja
maskard zwanych także redutami rozpoczęła się za panowania Augusta II
Sasa. Pierwsze reduty w Warszawie odbyły się przy ulicy Piekarskiej
105. Za ich prekursora w Polsce uważa się niejakiego Salvadora, który
postawił w Warszawie kamienicę i tam wyprawiał reduty. W ślad za nim
podążali inni. Sam król chętnie uczestniczył w redutach i bawił się
często do późna.
Niezwykła
popularność maskard rozpowszechniła się w całym kraju zwłaszcza za
Augusta III, kiedy to w latach czterdziestych XVIII wieku reduty
wydawano od października aż do zapustów, wyłączając okres Adwentu
oczywiście. Początkowo urządzano je dwa razy w tygodniu, potem
codziennie prócz piątku i soboty, w kilku miejscach naraz.
Najwspanialsze zabawy odbywały się w pałacu Krasińskich i w pałacu Radziwiłłowskim na Krakowskim Przedmieściu.
W dwóch
salach grały dwie orkiestry. Strój był dowolny, obowiązywały maski, a
broń należało zostawić przy wejściu. Zakładając maskę na zabawę, udział w
niej mógł wziąć każdy. Jeśli jednak ją zdjął i ujawnił swoje oblicze,
niskie pochodzenie, ryzykował, że zostanie wyrzucony.
Atmosferę
zabawy karnawałowej tworzyła przede wszystkim maskarda. Zakładanie masek
pozwalało zawiesić różnice stanowe, ale także dawała gwarancję
bezkarnej anonimowości, sprzyjającej zachowaniom wysoce nieobyczajowym.
Ówczesne
karnawałowe przebrania były podatne na zmienność mody. Inwencja
uczestników zabawy była w tym względzie nieograniczona i podyktowana
dążnością do oryginalności. Często pojawiały się postacie w strojach
błazeńskich, ale można było też przebrać się za króla, księcia, biskupa,
żyda, Murzyna, Turka, diabła czy jakieś zwierzę (zwłaszcza osła i
niedźwiedzia).
Bogaci
przebierali się w stroje ludowe, biedniejsi przeciwnie. I tak np. w
czasie zabawy 20 stycznia 1644 roku król Władysław IV został Maurem,
królowa Turczynką, kanclerz Albrycht Radziwiłł odźwiernym, a gospodarzem
marszałek Kazimierz Sapieha.
Spokój i
bezpieczeństwo gwarantowane były przez sądy marszałkowskie,
zakłócających porządek wyprowadzała Gwardia Królewska. Reduty były też
idealnym miejscem spotkań kochanków – w zamaskowanym tłumie łatwo można
było zniknąć z oczu rodzinie czy małżonkowi.
Począwszy
od XV wieku mięsopust stał się przedmiotem krytyki kaznodziejów, te
swawole karnawałowe dawały okazję do nazwania ich „nie zapustami, ale
„rozpustami”.
Patrząc na
te płoche zabawy, jeden z ambasadorów Solimana II, powróciwszy do
Stambułu, rozpowiadał, „że w pewnej porze roku chrześcijanie dostają
warjacyi i że dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy
leczy takową”.
Nawet
najwięksi opoje i swawolnicy na znak pokory posypywali sobie głowy
popiołem, żałując przy tym niedawnego pijaństwa, obżarstwa i wszelkich
innych grzechów.
W innych krajach
Wenecki karnawał słynny był na świecie już w średniowieczu. W XVIII wieku, po upadku Wenecji tradycje ulicznych maskarad przejął Rzym.
W tym czasie równie hucznie zaczęto się bawić w Hiszpanii, Portugalii, Francji itd.
Dopiero w XX wieku karnawał powrócił na weneckie ulice, stając się jedną z największych atrakcji dla turystów. Już na dziesięć dni przed tłustym czwartkiem uliczki miasta mienią się pięknymi barwami kostiumów i oryginalnych masek przebierańców.
-
„Słyszycie! Północ już bije,
Rok stary w mgły się rozwiewa,
Jak sen przepada…
Krzyczy: rok nowy niech żyje!
[...]
Spełnijmy puchary do dna
I życzmy sobie nawzajem
Szczęśliwych lat!
z poezji A. Asnyka
„Encyklopedia Staropolska” – Zygmunt Gloger
„Rok polski w życiu, tradycji i pieśni” – Zygmunt Gloger, 1900 r.
Ilustracja z internetu
MUZEUM PAŁACU KRÓLA JANA III SOBIESKIEGO – http://www.wilanow-palac.art.pl/
P.S.
Ten post został przeniesiony z Onetu. Uważałam, że wart jest tego. A dlaczego przeniesiony? Odpowiedź jest w poniższym linku. Przepraszam również za różnorodność wielkości liter, ale nie mogłam ich ustawić.
Link:
"Była taka potrzeba przeniesienia..."
Niesamowite .... Ten Stary Rok niedługo się skończy. A przecież tak niedawno się zaczął.
OdpowiedzUsuńI znowu przyjdzie Nowy - i wszystko zacznie się od początku.
Wszystkiego Najwspanialszego JaGo.
:-)
Faktycznie Stokrotko lecą te lata jak szalone. Za chwilę będziemy mieli nowy rok i nie obejrzymy się jak za chwilę będzie znowu następny. I tak latka lecą i wcale nie pytają się nas o zdanie, tylko robią po swojemu i wbrew naszej woli :))
UsuńDo siego roku Stokrotko.
Jak widać, od zawsze Nowy Rok był specjalnie traktowany, świątecznie i dziękczynnie. Z radością,ze oto zaczynamy nowy, kolejny etap w zyciu. W moim wieku też jest radość, ale też refleksja, ile jeszcze tych dat dane mi będzie przeżywać ? Najważniejsze, aby dla każdego z nas Nowy Rok przynosił dobre i spokojne dni, w zdrowiu i poomyślności. Buziaki ślę, Marylko :)
OdpowiedzUsuńO tak Anulko, Nowy Rok od zawsze był celebrowany i każdy naród, każda epoka celebrowała go na swój sposób. Ja już teraz to tak za bardzo się nie cieszę gdy przychodzi kolejny Nowy Rok. I przyjmuję go zawsze z obawą i zapytaniem, czy doczekam szczęśliwie następnego Nowego Roku.
Usuń" Spełnijmy puchary do dna
I życzmy sobie nawzajem
Szczęśliwych lat!"
Weź tu człowieku bądź mądry i wiedz kiedy obchodzić ten nowy rok :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;-0
No jak to kiedy Krysiu, zawsze jak nowy rok przyjdzie... :)) W marcu nowy rok to chyba nie dla nas :)
UsuńSerdeczności.
Jak widać, Polacy już od dawna lubili się bawić i nie wylewali za kołnierz.
OdpowiedzUsuńTeraz też się bawią, ale po zabawie wracają samochodami do domu i nie zawsze dojeżdżają cało i zdrowo.
Dziś sprawdziłam, że dzień jest dłuższy o dwie minuty, niby to mało, ale cieszy.
Gorąco pozdrawiam.
A jakże Anulko :) Nie kończyło się tylko to ucztowanie na przywitaniu samego nowego roku. Potem były jeszcze kuligi, które chyba bardziej hucznie były organizowane niż przywitanie nowego roku. Na szczęście kiedyś samochodów nie było. co wcale nie oznacza, że było bezpieczniej :))
UsuńWszak za niedługo będziemy się sposobili do wiosny, nawet się nie obejrzymy jak do nas zastuka. I tak życie się toczy jak w tym młyńskim kole.
Serdeczności.
W powieści "Kto mi dał skrzydła"- o życiu Jana Kochanowskiego- czytałam, jak szlachta sanną objeżdżała wszystkich znajomych i trwało to całą zimę.
UsuńDziś już dzień jest dłuższy o 4 minuty, niby niewiele, ale cieszy, że zbliżamy się do wiosny. Już nie mogę się doczekać pierwszych kwiatów wiosennych na działce.
Uściski.
Dopóki śniegu było pod dostatkiem, dopóty na kuligach bawiono się i radowano. Aniu jeszcze troszku i wiosna do nas zawita. Przecież ten czas leci jak szalony...
UsuńSerdeczności.
Gdy byłam w liceum, któryś z kolegów załatwił konia z woźnicą i sanie i całą klasa wybraliśmy się na kulig.
UsuńSwoim klasom nie robiłam kuligów, bo bałam się o zdrowie dzieci, gdy przyczepią saneczki do dużych sań.Jednak chodziłam z nimi na górki w pobliżu szkoły, gdzie mogli do woli się wyszaleć.
Dziś dzień jest już dłuższy o 5 minut i 10 stopni na termometrze.
Mogłoby tak być ciepło do 21 marca, a potem wiosenka.
Buziaczki.
U mnie też niby nie jest zimno, ale cały dzień pada, ot "psia pogoda". No proszę, jaka troskliwa pani nauczycielka z Ciebie Aniu była i to się chwali. Słyszę, że już się nie możesz do tej wiosenki doczekać. Zobaczysz, zleci, że nawet się nie obejrzysz i już na działkę będziesz chadzała.
UsuńBuziaki.
JaGuś, musiałam być troskliwa dla cudzych dzieci, bo co bym powiedziała rodzicom, gdyby któremuś z nich coś się stało.
UsuńPiękne te szampańskie gify na Gifotce.
U nas przed chwilą skończyła się kilkuminutowa kanonada fajerwerków, a do północy jeszcze dwie godziny.
Serdeczności.
No tak Aniu, taka Twoja rola była. Przecież nie mogłaś puścić dzieci w samopas, bo to by dopiero wtedy było. Aniu dziękuję za odwiedziny na Gifotce i cieszę się, że się podoba.
UsuńA u mnie to jakoś z roku na rok, to coraz słabsze te kanonady są. Ale może to i dobrze, bo chociaż się wyśpię :)
Uściski.
Bardzo ciekawa opowieść, zaczytalam się: )
OdpowiedzUsuńDobrego całego 2018 roku !
Serdeczności: )
🌷
Dlatego uważałam, że koniecznie muszę tą notkę przenieść tutaj. Szkoda żeby zaginęła gdzieś w nurcie Onetu, którego już nie będzie. Ja bardzo lubię takie historyjki.
UsuńDo siego roku...
JaGo, bardzo lubię takie historie, bo w ten sposób czuję łączność z naszymi przodkami.
OdpowiedzUsuńDo siego roku kochana, niedługo wiosna, ja już planuję prace w ogrodzie, co prawda na razie tylko w głowie, ale i tak cieszy:)
Agnieszko to jest już nas dwie :)) A ja uważam, że warto wiedzieć jak to kiedyś bywało, uwielbiam to wiedzieć :))
UsuńNo proszę, już myślimy o ogrodzie. To dobrze, trzeba już teraz planować co gdzie będzie i co. Planowanie też jest ważne.
Serdeczności.
Bardzo interesujący post. przeczytałam z uwagą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Lusiu cieszę się, że temat Ci się podoba.
UsuńSerdeczności.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńSkoro może być strój dowolny, to przywdzieję koszulę nocną i szlafrok. Tak ubrana spędzę czas do godziny około dwudziestej drugiej. Potem pójdę na białą salę. Nowy Rok oficjalnie będę witać w południe 1 stycznia podczas koncertu wiedeńskiego.
DO SIEGO ROKU!
Witam.
UsuńI tak alEllu będziemy sobie obie balowały do białego rana, oj da dana, oj da dana :)) Pozazdrościłam Ci takiego balu i sama postanowiłam, że też taki zrobię. Tylko zastanawiam się co na niego ubrać - pidżamę czy koszulę. :))
Do siego roku kochana :)
Przypomnieć się godzi o zapustach, rozpustach, bo porównanie wypada lepiej na korzyść współczesnych. Niech młodzi wiedzą, że dawniej nie znaczy moralniej.
OdpowiedzUsuńW Nowym Roku życzę więcej przysłowiowego słońca i radości z życia. I nowych wirtualnych przyjaciół.
Ultro od zawsze panowała na dworach rozpusta, o jakiej dzisiaj się niewiele mówi. I wydaje nam się, że dzisiaj to dopiero jest rozpusta!
UsuńDziękuję za życzenia - do siego roku.
W Nowym Roku życzę Ci, JaGo, 12 miesięcy wspaniałego zdrowia, 53 tygodni nieoczekiwanego szczęścia, 8760 godzin cierpliwości i racjonalnej wytrwałości, 525600 minut niezwyciężonej pogody ducha i 31536000 sekund bezgranicznej miłości od bliskich, dalszych i tych z Kosmosu.
OdpowiedzUsuńNatomiast moje, JaGo, życzenia, całuski oraz uściski dla Ciebie są nieobliczalne, chociaż, być może, wyrachowane...
Do siego roku!!!
Andrzeju i ja Ci życzę tego samego, może być i podwojonego :))
UsuńSzczęśliwego i wspaniałego następnego roku.
Do siego...
Szczęśliwego Nowego Roku,dużo zdrówka.Pozdrowionka serdeczne. http://krystynkabaj.bloog.pl
OdpowiedzUsuńKrysiu dziękuję i nawzajem...
UsuńSerdeczności.
Kochana!
OdpowiedzUsuńWszelkiej pomyślności na cały Nowy 2018 Rok, a nade wszystko zdrówka:)
Serdecznosci ślę:)
Morgano i vice-versa, a zdrowie jest najważniejsze. Reszta jest już mniej ważna.
UsuńSerdeczności.